W Walentynki 2023 roku obok mojej pracy znalazłam małego, zaniedbanego kotka, który ewidentnie potrzebował pomocy. Kotek miał problemy z chodzeniem, widać było że bardzo cierpi i każdy krok sprawia mu ból. Był bardzo słaby i niedożywiony, jego stan sugerował że mógł zostać potrącony przez samochód. Kociak patrzył na mnie ze smutkiem i nadzieją więc postanowiłam pomóc mu za wszelką cenę. Zabrałam go do kliniki weterynaryjnej gdzie lekarze nadali mu imię Rudy i określili jego wiek na 4-5 miesięcy. Po wykonaniu kilku zdjęć RTG okazało się że kot ma zwichnięty pierwszy krąg w ogonie oraz bardzo poważny problem z wypróżnieniem. Prawdopodobnie po przebytym urazie zostały uszkodzone nerwy i kot nie mógł załatwić się samodzielnie, w efekcie czego monstrualnych rozmiarów stolec utknął na wiele dni w jego jelitach. Treść kałowa była tak twarda i duża że nie była w stanie przedostać się przez światło miednicy i było to przyczyną ogromnego cierpienia tego bezbronnego maluszka. W pierwszej dobie pobytu w szpitalu, lekarze próbowali rozwiązać problem farmakologicznie oraz stosując lewatywy, jednak po 24 godzinach nie było poprawy. W tym momencie zostałam postawiona przed koniecznością dokonania trudnej decyzji: eutanazja zwierzaka, aby zapobiec cierpieniu kota przy pęknięciu jelita lub kosztowna operacja, która nie dawała 100% gwarancji wyzdrowienia. Jak się zapewne domyślacie, opcja nr 1 nie wchodziła w grę, bez wahania zgodziłam się na drugie rozwiązanie. Od operacji minął już tydzień, Rudy cały czas leży w inkubatorze i przyjmuje antybiotyk w postaci kroplówki ale nadal nie wiemy czy będzie w stanie wypróżniać się samodzielnie. Dodatkowo, w czasie kolejnego badania obrazowego okazało się że jest podejrzenie pękniętej miednicy, obecnie czekamy na potwierdzenie diagnozy. Na chwilę obecną poniesione koszty leczenia (na zastrzyki. kroplówki, operację, antybiotyki, zabiegi oraz sam pobyt w szpitalu) to około 5.000 PLN. Czekają nas kolejne konsultacje u specjalistów oraz dalsze leczenie w przypadku potwierdzenia diagnozy pękniętej miednicy. Rudy cały czas przebywa w szpitalu dla zwierząt i chociaż jestem osobą której trudno poprosić innych o pomoc to dla tego malucha postanowiłam zrobić wyjątek. W jego imieniu gorąco proszę Was o pomoc, każda przysłowiowa złotówka pomoże nam w uratowaniu kotka.

Monia