Witam. Nazywam się Janusz mam 25 lat i ciężkie życie za sobą. Od początku osiągnięcia pełnoletniości zawaliłem sobie życie biorąc kredyty. Na dzień dzisiejszy do splaty mam ponad 100 tysięcy złotych.

Życie za dziecka mnie nigdy nie rozpieszczało, mama nie pracowala, ojciec się wyprowadził i płacił alimenty w wysokości 400 zł, a właściwie to fundusz alimentacyjny. Miałem przyjaciela na którego zawsze mogłem liczyć kiedy brakowało w domu jedzenia i to właśnie dla niego wziąłem pierwszy kredyt była to kwota 20 tys w banku Santander (wtedy jeszcze WBK). Niestety spłacił 4 raty i kontakt zniknął, podobno wyjechał za granicę tyle dowiedziałem się od jego rodziców. Bez żadnych dowodow nie mogłem nic zrobić. Wtedy uczyłem się w technikum gastronomicznym które musiałem przerwać żeby mieć pieniądze na spłatę kredytu ale się nie udało, zaciaglem się w spirale zadłużenia. Jeden kredyt pokrywał drugi aż zrobiła się to suma ok 40 tysięcy. Nie wiedziałem co zrobić więc zacząłem pracować na "czarno" żeby żaden komornik mnie nie dopadł. W tam tym roku postanowiłem wziąść sprawy w swoje ręce i wyjechałem do pracy za granicę, ale jak to bywa w życiu nieszczęśliwych ludzi dopadł mnie kolejny problem. Szef po 2 miesiącach przestał przelewać wynagrodzenie obiecywał że zapłaci jak tylko mu zapłacą a ja nie miałem wyjścia więc poprosiłem bliska mi osobę o wziecie kredytu chwilowki, której nie dałem rady spłacić ponieważ brak pieniędzy za pracę się przeciągał jest to łączna kwota 25 tys. Teraz mam już nowa prace również za granicą i pieniądze są na czas ale żeby nie narazić bliskiej mi osoby na problemy place co miesiąc przedłużenia w kwocie 2500 zł co bardzo ogranicza możliwość splaty czegokolwiek. Zbieram na spłatę jednego kredytu największego aby móc wystartować do przodu splaty zadłużeń spłacić wszystko i już nigdy nie popełnić błędu wzięcia kredytu. Nie mam się do kogo zwrócić a więc zwracam się do was