To psie dziecko leżało zwinięte w kłębek przy ulicy, przy krawężniku. Mijane przez auta, mijane przez obojętnych przechodniów! Miała zakrwawione łapki, nie ruszała się. 

Tylko jedna osoba zareagowała i być może dzięki niej sunia żyje. W trybie na cito sunia została przewieziona do naszej lecznicy, tam natychmiast trafiła na stół operacyjny.

Malutka jest już po operacji, która trwała kilka godzin.

Sunia doznała poważnych obrażeń: otwarte złamanie kości ramiennej do tego połamana szczęka... nawet nie chcemy sobie wyobrażać jak to biedactwo cierpiało.

Już w momencie gdy sunia była w drodze do lecznicy zaczęliśmy przeglądać lokalne fora w celu dodania ogłoszenia o znalezieniu suni. Trafiliśmy na ogłoszenie o poszukiwaniach bardzo podobnej suni. Okazało się że potrącony maluch jest poszukiwany. Jak wynikało z treści ogłoszenia "pies wyszedł załatwić potrzeby fizjologiczne i zaginął". Udało nam się dotrzeć do właścicielki, która po informacji o kosztach operacji zrzekła się praw do suni na rzecz naszej fundacji.

Koszty na obecną chwilę to 5500zł. Jest to ogromna kwota, a zdecydowanie nie jest to kwota ostateczna... przed sunią kontrole, badania, leczenie, rekonwalescencja i najprawdopodobniej rehabilitacja. Następnie szczepienia ponieważ nie była wcześniej zaszczepiona, czipowanie, odrobaczenie itp.

Wiedzieliśmy, że koszty będą duże ale nie mogliśmy nie pomóc suni. Gdyby trafiła do schroniska z którym gm Tarczyn ma podpisaną umowę już zapewne by było po suni. 

Bardzo, bardzo potrzebujemy Waszej pomocy, nie damy rady sami.

Edit: sunia dochodzi do siebie w domu tymczasowym. Przed nią kolejne kontrole i rehabilitacja