Burcia – musi umrzeć, gdy wreszcie znalazła dom?
Burcia – musi umrzeć, gdy wreszcie znalazła dom?
Our users created 1 225 091 fundraisers and raised 1 345 460 634 zł
What will you fundraise for today?
Description
Nie znamy historii tej pięknej, dzielnej koteczki. Być może kiedyś miała dom, ale go straciła. Może całe życie błąkała się niechciana po pewnej podwarszawskiej miejscowości. Wiemy, że w końcu dobry człowiek zainteresował się jej losem i tak trafiła wiosną do fundacji. Nie była sama. Pod opieką miała drugą, młodszą kotkę, prześliczną czarnulkę, prawdopodobnie swoją dorastającą córkę.
Obie kotki miały potężną infekcję, z którą jednak szybko udało się rozprawić dzięki antybiotykom. Wykastrowane i zdrowe zaczęły szukać domu. Jednego byliśmy pewni – to musi być wspólny dom. Koteczki były nierozłączne. Kiedy trzeba było je na chwilę oddzielić, np. do badania, zaczynały potwornie płakać. Szczególnie buraska niepokoiła się o córkę, gdy ta znikała jej z oczu. Ciągle okazywały sobie uczucie, ocierały się o siebie, lizały po łebkach, spały zawsze przytulone. Ich miłość roztapiała serca wolontariuszy. Ludzi też kochały od początku, uwielbiały głaskanie, chętnie wylegiwały się na naszych kolanach i mruczały jak dwa traktory.
Nie było więc dla nas niespodzianką, że tak cudowny dwupak nie czekał długo na dom. W czerwcu zakochała się w nich na zabój dwójka sympatycznych ludzi. Starannie się przygotowali do adopcji, zabezpieczyli okna i balkon, sprawdzili, czy nie mają niebezpiecznych roślin, kupili wspaniałą wyprawkę i wreszcie nastał ten wyczekany dzień – zabrali dziewczyny do domu.
Nic tak nie cieszy wolontariuszy, jak pozdrowienia, które przysyłają nam szczęśliwi byli podopieczni. A Burcia czy też Burkina Faso, jak nazwali ją opiekunowie i córeczka pisały często ;) Dostawaliśmy piękne zdjęcia kotek śpiących spokojnie na kanapie, przytulonych do opiekunów albo wygrzewających się na balkonie.
Sielanka trwała jedynie miesiąc :( Nagle Burcia straciła apetyt i chęć do zabawy, stała się apatyczna i smutna. Opiekunowie nie czekali, natychmiast zabrali ją do weterynarza i po serii badań usłyszeli potworną diagnozę – zakaźne zapalenie otrzewnej. Jeszcze do niedawna był to wyrok śmierci, bez wyjątku, bez żadnej możliwości ratunku. Dziś mamy już możliwości leczenia, o czym mogą zaświadczyć byli i obecni podopieczni fundacji – Adwokat, Aplikant, Gryzol, Rozmówka i Teriyaki. Terapia jest długa, trudna i, co najgorsze, potwornie droga. Zbyt droga, jak na możliwości opiekunów.
Opiekunowie nie wahali się ani chwili i od razu wiedzieli, że chcą ratować przyjaciółkę. Ale nie dadzą rady bez naszej pomocy. Czy możemy zostawić ich z tym nieszczęściem samych? Powiedzieć – wasz kot, wasza sprawa, radźcie sobie? Oczywiście, że nie! Fundacja może pomóc w zakupie preparatu, nauczyć podawania zastrzyków, ale jednego nie może – sfinansować choć częściowo terapii.
Dlatego zwracamy się do Was – miłośników kotów, dobrych ludzi z sercem otwartym na potrzeby zwierząt. Bez Was Burcia nie ma najmniejszych szans na leczenie i życie. Ktoś powie – to tylko zwykły, bury kot. Nie! To ukochany domownik i dzielna, czuła matka Czarnulki.
Czy uważasz, że jej życie ma znaczenie? Czy możesz podarować jej choć kilka złotych? Zrezygnować może z jednego piwa, wyjścia na lody, kawy na mieście, a w zamian mieć to bezcenne uczucie, że dałaś / dałeś komuś szansę na życie? Popatrz na szczęśliwą Burcię na zdjęciach, na jej córkę, która nie potrafi bez niej żyć i pomyśl o tym. Prosimy w imieniu kotki, która nie może się zwrócić do Ciebie sama. Ale bardzo chce żyć.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
patera - statek na morzu
długie półprzezroczyste koraliki
Bazarek - kieliszki
Bazarek- za gumkę
licky mat