Anil, którego poznaliśmy w Indiach, w Bodh Gaya, w miejscu oświecenia historycznego Buddhy, z lokalnego przewodnika stał się naszym lokalnym przyjacielem i inspiracją do tego, by wspólnie poprawiać los tutejszej społeczności. rozpoczął oficjalną zbiórkę na pompy wody, które od 8 lat z sukcesem buduje sam... bo w Biharze dostęp do wody nie jest oczywisty. Wyobrażacie sobie, że nie macie dostępu do wody? Nie, że jest zimna, ale że jej nie ma…

NAZWA WIOSKI to miejsce, oddalone od najbliższego zbiornika wody o 3 km.

Do dziś kobiety pokonywały ten dystans nosząc kubłami wody.

Jedna pompa wody to koszt 55 000 indyjskich rupii, czyli około 2630 zł.

Właśnie kończymy budowę pierwszej z nich, ale potrzebnych jest wiele.

Maszyna do wykonywania odwiertów

Bodhgaya to taki trochę Watykan. Miejsce pielgrzymek z całego świata. Ale Kiedy nie ma tam turystów nie ma też pracy… nie ma możliwości zarobienia pieniędzy, choć chętni do pracy są.

I kilka wspomnień z czasu spędzonego z Anilem. To chłopak o złotym sercu. 

Oddaje to, co dostał. A dostał wsparcie od nieznajomej kiedy był mały i rzebrał pod wejściem do świątyni ( to standard w biednych rodzinach, że rodzice wysyłają dzieci by zebrały pieniądze od turystów) wypatrzyła go pewna francuska i zasponsorowała mu 5 lat edukacji, dlatego Anil mówi po angielsku, dlatego buduje studnie, dlatego jest wolontariuszem w darmowej szkole i próbuje zebrac fundusze by poprawić losy swojej społeczności.