W stadzie kotów pojawiających się na działce przyszła ona...

Na początku nieśmiała, strachliwa...jadła i uciekała, ale obserwowała nas cały czas..

Gdy dała się pogłaskać, poczuła przyjemny dotyk - nie odstępowała nas na krok. Chodziła za nami jak pies domagajac się pieszczot..czekała na schodach domu, gdy przyjeżdżałam.

Miala być kotem dokarmianym, ale gdy dostała rui, widok dopadających ją kocurow był przerażający. Zapadła decyzja - jedzie na kastrację. I wróci w miejsce bytowania.

Ale..no właśnie.. w domu tymczasowym odnalazła się idealnie! Od razu korzystała z kuwety, ma apetyt, łasi się o głaski, przytulanie, jest bardzo mądra, grzeczna, kocha poduszki, wylegiwanie się na łóżku. I już wiem, że nie może wrócić na wieś.

Założyłam zbiórkę, by przygotować ją do adopcji, ponieważ mam już kota po ciężkiej operacji (Grafi- operacja miednicy), która ostro nadwyreżyla budżet domowy, do tego przewlekłe chorego, więc liczę, że uda się jakoś mnie wspomóc.

Kotka przeszła już kastrację dzięki fundacji, która prosi o przelew na jej konto, by te pieniądze wykorzystać na pomoc innym kotom.

Co uważam za super rozwiązanie i chciałabym im podziękować przelewem- kastracja Mariolki wspomoże fundację.

Kotka ma za sobą pierwsze odrobaczanie, wizytę u lekarza weterynarii i zrobione testy fiv/felv (negatywne- uff).

Zostały zrobione badania krwi- morfologia z biochemią.

Czeka ją kontrola u dermatologa w związku ze zmianami skórnymi, odrobaczanie i szczepienia.

Z góry dziekuje za pomoc i mam nadzieje, ze w pełni zdrowa i przygotowana na nowa drogę znajdzie kochający dom, bo w miejsce bytowania wrócić nie może:(