Walka o Córeczkę - pomoc prawna
Walka o Córeczkę - pomoc prawna
Our users created 1 260 197 fundraisers and raised 1 445 319 089 zł
What will you fundraise for today?
Description
Jestem Maciej. Jestem normlanym, ciężko i uczciwie pracującym człowiekiem. Żyję tak, aby nie krzywdzić innych, o czym wiedzą moi Przyjaciele, i Bliscy, chciałbym również Was o tym przekonać.
Oto moja historia.
Początek 2020 roku. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Rok temu znalazłem miłość swojego życia, niedawno dowiedziałem się, że zostanę Tatą. Po latach samotnego życia z tej miłości zwariowałem! Spełnienie marzeń – RODZINA!
Znałem ją, nie miałem podstaw, by jej nie ufać. Mieliśmy kupić mieszkanie wspólnie, razem biorąc kredyt hipoteczny. Niestety to Polska – dużo tańszy okazał się kredyt na moją przyszłą małżonkę niż na nas dwoje. To jednak ja sfinansowałem ten kredyt i jej wkład własny, to ja opłaciłem notariusza i wszystkie koszty związane z zakupem mieszkania. Wierzyłem, że inwestuję w Rodzinę i nawet nie przeszło mi przez myśl, że to wszystko jest ukartowane.
Remont który robiłem samodzielnie, ślub, dziecko w drodze, wspólny poród – to wszystko w lock downie, w szczycie COVID’u!
Nie miałem pojęcia, że narodziny mojej ukochanej Córeczki to początek równi pochyłej dla naszej rodziny.
Przez trzy lata odrzucany emocjonalnie, poniżany, izolowany od dziecka, traktowany jak najgorszy wróg cały czas walczyłem. Nie o siebie – o Rodzinę. Setki godzin rozmów, prób porozumienia, znalezienia kompromisu, setki złamanych obietnic, kłamstw, zdrada… Wierzyłem jednak, że przez to przejdziemy i wreszcie nam się uda. Nic bardziej mylnego.
Przez te lata większość moich dochodów szła na spłatę zaciągniętych na poczet kupna i remontu mieszkania kredytów. Dałem się finansowo wykastrować, a utrata pracy była tylko gwoździem do trumny.
Dziś mam prawie 55 lat, żona zabrała mi wszystko, odcięła od dziecka, spłaciła swoje zobowiązania sprzedając nasze wspólne mieszkanie. Zostałem bez dachu nad głową, z jej kredytami, praktycznie bez środków do życia.
Mieszkam kątem u przyjaciół, a moja żona wykorzystuje środki ze sprzedaży mieszkania żeby mnie zniszczyć. Nie widzi, że niszczy głównie nasze dziecko.
Córeczkę przez ostatni rok widziałem trzy razy – łącznie 15 godzin. Co z tego, że Sąd postanowił inaczej? Co z tego, że Córeczką kochamy się nad życie i nawet siedmiomiesięczna przerwa w kontakcie nie osłabiła naszej więzi ku ogromnemu przerażeniu mojej żony? Liczy się tylko jej ślepa nienawiść i bezpodstawna chęć zniszczenia mnie.
Nie mam środków na walkę o Córeczkę – ledwo wiążę koniec z końcem, ale wiem, że moje dziecko potrzebuje ojca i potrzebuje go jak najczęściej.
Zmuszony jestem reprezentować się w sądzie sam, ponieważ nie stać mnie na adwokata. Pomóżcie mi proszę zawalczyć o dziecko.
Nie zbieram na wypasionego adwokata,
zbieram głównie na koszty, sporadyczne porady prawne i zastępstwa procesowe.
Sąd rozdzielił sprawy majatkowe, roszczeniowe i alienacyjne na osobne postępowania.
Kazdy wniosek to kasa, kazde żądanie zadośćuczynienia to też procentowo kasa do Sądu.
Dziesiątki zaświadczeń, kwitów, translacji, opinii,
to tez koszty.
Pracuję na 3 zmiany w fabryce, nie stać mnie jak większości z nas na przyzwoite leczenie a co dopiero na Sąd?
Po za tym zamierzam wydawać zebrane środki transparentnie, publikujac faktury i bilans kosztów, żeby nie było wątpliwości.
Pozdrawiam, Maciej.

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Powodzenia, Maćku!