Wiecie, co jest najgorsze w pomaganiu? Wieczny brak pieniędzy :( .

Chciałabym Was prosić o pomoc mojej przyjaciółce, Madzi, która w tej chwili opiekuje się 11 kotami. W domu ma 6 już udomowionych znajdek, w piwnicy kolejne 5. Dwa z nich to maluchy, które zostały znalezione w... PSZOK-u jako dwutygodniowe maleństwa. Teraz mają ponad 3 miesiące, są zaszczepione, odrobaczone, kuwetkowe i na maksa zsocjalizowane z człowiekiem. Brzmi jak koty idealne, prawda? Niestety, są też szare - czy dlatego nie ma chętnych na ich adopcję :( ?

Trzy kolejne to kocie dzieci zabrane ze wsi pod Poznaniem, gdzie koty radośnie są rozmnażane przez mieszkańców, bo przecież "zawsze komuś się wyda" :( . Dwa z tych maluchów mają koci katar, są już leczone, z niepokojem obserwujemy trzeciego, żeby nie zaraził się od rodzeństwa.

Plus oczywiście Madzia dokarmia okoliczne bezdomniaki.

Wisienką na torcie jest fakt, że od ponad roku Madzia jest na zwolnieniu lekarskim i nie wiadomo, kiedy wróci do pracy :(

Dlatego niestety musimy poprosić o pomoc, bo karma, żwirek, podkłady i leki kosztują straszne pieniądze :( . Pomóżmy Madzi pomagać!!!

Każda wpłata - po 5, 10 czy 15 zł - się liczy. Ziarnko do ziarnka, jak mówią...

Bardzo proszę o pomoc!!! Za każdą wpłatę serdecznie dziękuję <3