Dzieci potrzebują swojej mamy
Dzieci potrzebują swojej mamy
Our users created 1 226 382 fundraisers and raised 1 348 616 638 zł
What will you fundraise for today?
Description
\n
Chcesz pomóc - zapłać przelewem bez prowizji na numer rachunku : 85 1750 1312 6880 0487 9052 2563
\n
Przelewy zagraniczne: PL 85 1750 1312 6880 0487 9052 2563 SWIFT: RCBWPLPW.
\n
Więcej opcji płatności - kliknij u góry w okienko "Wpłać teraz".__________________________________________________________________________
\n
AKTUALIZACJE: 6.2.2015r. - Z przykrością zawiadamiam, że po wielomiesięcznej walce z chorobą, umarła Sylwia Bartoszek, na którą między innymi poprzez zrzutkę zbieraliśmy pieniądze. Wasza pomoc była wspaniała, dzięki leczeniu Sylwia mogła być z nami o wiele dłużej niż dawali jej lekarze. Niestety, choroba okazała się silniejsza.
\n
Więcej informacji podam wkrótce. Rodzina Sylwii prosi o modlitwę za Nią.
\n
9.1.2015r. - Do końca zrzutki pozostało 10 dni. Do dzisiaj zebraliśmy 9853zł. Bardzo proszę o dorzucenie się jeszcze, a po zakończeniu zrzutki przedstawię zdjęcie z przekazanie Sylwii i jej rodzinie "symbolicznego czeku" na zebraną kwotę (w rzeczywistości jest to załatwiane przelewem bankowym). Dzięki za wielkie serce i proszę o jeszcze.Pozdrawiam,Szymon Michałek19.12.2014r. - W odpowiedzi na prośby osób piszących do mnie wiadomości, zdecydowałem się przedłużyć zbiórkę do 19 stycznia. Ma to związek z tym, że w grudniu większość z nas przygotowuje się do Świąt Bożego Narodzenia, a co za tym idzie nasze wydatki znacznie rosną. Przedłużam więc zbiórkę, jednak jest to juz definitywnie ostateczna data, ponieważ nie mam serca robić tego innym osobom, które zbieraja środki poprzez zrzutka.pl Liczę na wasze zrozumienie.
\n
16.12.2014r. - do dziś udało się zebrać 7501zł, za co jestem bardzo wdzięczny darczyńcom. Sylwia i jej rodzina są jeszcze bardziej wdzięczni. Do końca akcji, a zarazem do Wigilii, pozostało jeszcze zaledwie 8 dni. co prawda do naszego celu, a więc do 40,000zł brakuje sporo, ale wierzę, że jakimś cudem nam się uda. Może znajdzie się jeszcze ktoś, kto wyłoży swoje ciężko zarobione pieniądze i pokryje resztę potrzebnej kwoty. Jakkolwiek się to potoczy, to już dzisiaj mogę śmiało napisać, że dobro ludzi nie zna granic. Ta zrzutka otworzyła mi oczy na wiele rzeczy, których do tej pory nie zauważałem. Trzy najważniejsze to:
\n
1. Jest bardzo wielu ludzi w Polsce potrzebujących pomocy
\n
2. Pomoganie innym nie jest trudne, wystarczy zainteresować się kilmkolwiek, komu potrzebna jest pomoc, a będziecie zdziwieni ilu ludzi chce się w tę pomoc włączyć
\n
3. Kasa ludzi bogatych jest bardzo potrzebna, bo wpłacając grube kwoty organizator akcji dostaje kopa do dalszych starań. Ale równie ważne są te pojedyncze złotówki od ludzi mniej zamożnych. Często oznaczają duże wyrzeczenia tych osób, a złożne na jedną kupkę składają się w duże sumy.
\n
I na koniec najważniejsza informacja - Sylwia po zabiegach w Krakowie czuje się dużo lepiej, ma siłę i wiarę na walkę z chorobą.
\n
Wszyscy jesteśmy w głębi serca dobrymi ludźmi, tylko czasem zdarza się nam o tym zapomnieć.
\n
___________________________________________________________________
\n
POCZĄTEK WIADOMOŚCI:
\n
WIELKA PROŚBA O ZBIÓRKĘ PIENIĘDZY - URATUJMY DZIECIOM MAMĘ Historia o tym, że można bezinteresownie pomagać nieznajomym. Bardzo wszystkich proszę o wsparcie dla rodziny ze zdjęcia, która przechodzi właśnie ciężkie chwile walcząc z chorobą nowotworową Sylwii, mamy. Mama to dla dziecka ktoś wyjątkowy, ktoś, bez kogo ciężko iść przez życie. Dla mamy zawsze jesteśmy jej dziećmi. W linkach poniżej posłuchajcie piosenki "List do matki", która świetnie obrazuje więź dziecka i mamy, niezależnie od tego ile to dziecko ma lat.
\n
Oto historia, którą mam do opowiedzenia:\n
Sylwia Bartoszek, to 32-letnia dziewczyna, mama dwuletniej Kasi i pięcioletniej Ady. W styczniu 2014 roku lekarze zdiagnozowali u Sylwii raka piersi, dając jej zaledwie trzy miesiące życia.
\n
Dowiedziałem się o Sylwii przypadkiem. Nasza wspólna znajoma już jakiś czas temu opowiedziała mi o ciężko chorej koleżance z pracy. Temat jednak powrócił na początku października, gdy znajoma poprosiła o zbiórkę nakrętek po napojach, które miały pomóc w zbiórce pieniędzy na leczenie Sylwii. Okazało się bowiem, że Sylwia za wszelką cenę postanowiła bić się z rakiem o własne życie, o życie mamy dwóch małych dziewczynek.
\n
Poruszyła mnie ta historia i postanowiłem tej rodzinie pomóc, ponieważ od znajomej wiedziałem, że Sylwia wydając oszczędności rozpoczęła walkę z czasem, chorobą i przekonywaniem lekarzy, że jej się uda. Lekarze bali się bowiem podejmować decyzji o chemioterapii, ze względu na jej... stan zdrowia. Podpisawszy dokumenty, że chemię przyjmuje na własne ryzyko, Sylwia zaczęła swoją długą drogę ku wyzdrowieniu. Równolegle z chemią. Sylwia rozpoczęła immunoterapię, bardzo kosztowne leczenie w krakowskiej prywatnej klinice. Koszt, to bagatela 8200 euro (ok. 35 000zł). Miałem jednak również swoją osobistą motywację, żeby pomóc Sylwii i jej rodzinie w tych ciężkich chwilach. Moje dzieci są bowiem w tym samym wieku co dzieci Adama i Sylwii, a ponadto moja żona ma na imię...Sylwia. Przecież to równie dobrze mogło spotkać moją rodzinę.
\n
W moim zakładzie pracy zbieraliśmy już od jakiegoś czasu nakrętki, poprosiłem więc o zgodę na przekazanie ich na leczenie Sylwii. Szybko idea zbierania nakrętek przerodziła się jednak w zbieranie środków finansowych. Siedząc na weekendowych zajęciach na studiach MBA, postanowiłem, że przemogę strach proszenia ludzi o środki finansowe, podniosłem rękę, prowadzący zajęcia pan Dziekan udzielił mi głosu i tak po prostu zaczęła się akcja zbierania środków na bądź co bądź obcą mi osobę. Na mamę małych i nieświadomych zagrożenia dziewczynek. Pomyślałem, że chciałbym żeby w analogicznej sytuacji, gdy ja będę kiedyś w potrzebie, znalazł się taki ktoś kto za mnie tą rękę podniesie, przełamie lęk i poprosi o pomoc.
\n
Puszka wypełniła się kwotą 230zł. Z jednej strony pomyślałem, że nie źle jak na pierwszy raz, ale jakże daleko do 35 000zł. Moja żona stwierdziła, że poprzedni miesiąc nie był zły, więc dołożymy od siebie "stówkę". Mogłem, więc podziękować słuchaczom za zebranie 330zł i poprosić o jeszcze.
\n
Następnego dnia pochwaliłem się akcją kumplowi z pracy, przedstawiłem temat i "mimochodem" powiedziałem o mojej stówce. "Jak Ty dałeś stówę, to ja dobije i dam swoją". Wyciągnął banknot z portfela i zasilił puszkę. I tak się zaczęło namawianie ludzi na "dobicie stówki". Kto nie miał, dobijał kwotę jaką mógł. Wielu ludzi nie przechodziło obojętnie. Efekt był taki, że po tygodniu od rozpoczęcia akcji, udało się nam zebrać 1500zł. Nie jest źle, ale... gdzie mi tam do 35 000zł?
\n
Jedna rzecz się przewijała bardzo często podczas mojego zbierania - "a to jest jakaś Twoja znajoma?". Uświadomiłem sobie, że ludzie wolą pomagać konkretnej osobie, z bliższego otoczenia, a nie anonimowemu nazwisku, "koleżance mojej koleżanki". Z mężem Sylwii miałem do tej pory kontakt mailowy, w ten sposób dowiadywałem się szczegółów choroby jego żony, o które pytali mnie darczyńcy. W jednym mailu Adam napisał mi, że dobrze im ze świadomością, że są na świecie ludzie którzy bezinteresownie pomagają obcym sobie ludziom. Postanowiłem to zmienić i pojechałem do Sylwii i Adama pod pretekstem przekazania nakrętek. Prawdziwy cel - musicie stać się moimi znajomymi, nie będę ludzi już musiał "okłamywać", że nimi jesteście.
\n
Moja dwugodzinna wizyta u tej rodziny uświadomiła mi, po co tak na prawdę człowiek wieczorem idzie spać i rano się budzi. Robimy to nie dla pracy lub pieniędzy, jakie ta praca niesie za sobą, ale dla bliskich, których obdarzamy miłością. Mała Kasia i jej siostra Ada siedziały sobie tam przy naszej rozmowie, nieświadome ciężkiej choroby swojej mamy i tego, że miało jej już z nimi nie być. Los chyba chciał, żebym tym dziwnym zbiegiem okoliczności trafił do nich do domu, bo okazało się, że nie tylko Ada jest rówieśniczką mojej córki, one się urodziły tego samego dnia! Nic się nie dzieje przypadkiem...
\n
Ponad podziałami, nie ważne czy jesteśmy ze Śląska czy z Mazowsza, czy Sylwię znamy czy nie, czy jesteśmy kibicami piłki nożnej czy siatkówki, pomóżmy Sylwii, a przede wszystkim pomóżmy jej dzieciom w leczeniu ich kochanej mamy!
\n
Dlatego proszę Was, błagam Was - dajmy szansę Sylwii na wyzdrowienie. Chciałbym, żebyśmy mogli spojrzeć kiedyś w oczy jej dzieciom i powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko by uratować ich mamę. Leczenie w klinice wiąże się z trzema wizytami tygodniowo w Krakowie, co dodatkowo powiększa koszt leczenia. Dlatego każda złotówka ma dla tej rodziny znaczenie. Jak pisałem wyżej, 35 000zł to samo leczenie, do tego dochodzą dojazdy do kliniki, dlatego moim celem jest 40 000zł. Ponieważ w leczeniu raka liczy się dla chorego czas, dlatego datę zakończenia akcji wyznaczyłem na 24 grudnia 2014, czyli mamy dokładnie dwa miesiącena zebranie kwoty.
\n
Chcesz pomóc - zapłać przelewem na numer rachunku : 85 1750 1312 6880 0487 9052 2563
\n
Przelewy zagraniczne: PL 85 1750 1312 6880 0487 9052 2563 SWIFT: RCBWPLPW.
\n
Więcej opcji płatności - kliknij u góry w okienko "Wpłać teraz".
\n
Pozdrawiam serdecznie,Szymon Michałek
\n
_____________________________________________________________________
\n
Fundacja Alivia - Sylwia Bartoszek Youtube - List do matkiEmail - Sylwia i Adam Bartoszek Szymon Michałek
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Jest nowa metoda walki z większością chorób cywilzacyjnych, niezwykle tania odkryta przez rosyjskiego naukowca i przebadana przez amerykańskiego leczenie wodą utlenioną. W Polsce ukazała się książka na ten temat w 2008 roku. Ale wszelkie informacje jak stosować można znalezść w internecie. Pozdrawiam
Wszystkich bardzo jeszcze raz proszę o wsparcie Sylwii.\r\nJedna wizyta w klinice w Krakowie to 930zł, takich wizyt w tygodniu zalicza się od dwóch do trzech, a kuracja może trwać nawet kilka miesięcy. Pieniążki są na prawdę bardzo potrzebne!\r\nIdą święta, nie zapominajmy o potrzebujących.
Sylwia wiem ze pokonasz te chorobe! trzymaj sie i zycze zdrowia zdrowia i jeszcze raz ZDROWIA! BUZIAKI XX
Zmieniłem zdjęcie zrzutki. Podczas mojej wizyty u Sylwii zrobiłem dwa. Teraz, kiedy akcja nabrała pewnego rozpędu, nie muszę jej już firmować moją stroną na FB, stąd zmiana.\r\n\r\nBardzo chciałbym z tej okazji podziękować za dotychczasowo zebrane środki i proszę o dalsze wsparcie. Proszę o udostępnianie akcji poprzez facebook.\r\n\r\nPozdrawiam
Dzisiaj na konto zbiórki przelałem środki zebrane podczas zbiórek prywatnych wśród znajomych. 1325 i 730 zł w zależności od źródła. Przy okazji dziękuje wszystkim ludziom, którzy pokazują swoje wielkie serce poprzez wspieranie tej inicjatywy!