Pomoc dla filipińskiej rodziny w trudnej sytuacji życiowej
Pomoc dla filipińskiej rodziny w trudnej sytuacji życiowej
Our users created 1 226 367 fundraisers and raised 1 348 570 374 zł
What will you fundraise for today?
Description
"Boyet jest w bardzo ciężkim stanie.... Lekarze mówią, abym przygotowała się na najgorsze. Tylko czy na coś takiego można się w ogóle przygotować? Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak może wyglądać nasze życie, kiedy go zabraknie...." wiadomość od Jo Anne, 15.01.2021
Nasze losy splatają się w maju 2019 roku. Filipiny są przedostatnim krajem, który zwiedzamy podczas półrocznej podróży po Azji Południowo - Wschodniej. Chcemy jednak odkryć mniej turystyczne oblicze odwiedzanych wysp, które odbiega od katalogowych białych plaż i turkusowej wody.
Czy będąc na turystycznej wyspie Coron taka wizja jest osiągalna?
Z pomocą przychodzi udział w projekcie Workaway, który uderza nas swoją autentycznością. Przez kolejne 2 tygodnie będzie nam dane żyć z rodziną Boyet'a i Jo Anne, dzielić chwile smutku i radości, obserwować jak zmagają się z codziennymi troskami, słuchać ich historii oraz uczyć się, że komfort życia, do którego przyzwyczaiła nas kultura zachodnia nie jest receptą na szczęście. I chociaż zwykło się mówić: pieniądze szcześcia nie dają, to właśnie o nie wszystko się rozchodzi....
Gospodarstwo, na którym pracowała rodzina Boyet'a
Dołożymy wszelkich starań, aby opis zbiórki przybliżył Wam los tej cudownej Filipińskiej Rodziny tak, aby prosząc Was o wsparcie materialne mieć poczucie, że dokładnie wiecie na jaki cel pragniemy przeznaczyć zebrane środki.
Los doświadcza Jo Anne i Boyet'a 11 lat temu. Na świat przychodzą upragnione bliźnięta. Jedno z nich, AJ, w wyniku niedotlenienia mózgu urodzi się z upośledzeniem umysłowym, będzie wymagał specjalnej atencji oraz niezwykle kosztowej opieki medycznej. Problem w tym, że opieka medyczna na Filipinach praktycznie nie funkcjonuje... To jedynie przywilej klasy wyższej, na który nie stać zwykłych, ubogich ludzi, mieszkających we wioskach i miasteczkach. Mimo wszystko Rodzina robi co może, aby dzieciom nie zabrakło środków na podstawową opiekę, a zdrowemu BJ'owi na podstawowe potrzeby nastolatniego chłopca.
AJ z dziadkiem, ojcem Jo Anne
Kiedy kilka lat temu Boyet dostaje ofertę pracy na farmie, cała rodzina bez zastanowienia przenosi się z Manilii na wyspę Coron. Ta posada stanowi światełko w mrocznym tunelu, przynosi szansę na godne, bezpieczne życie, z dala od miasta, blisko natury, szkoły, lokalnych sklepów. Standard życia ulega znacznej poprawie, rodzina może mieszkać w murowanym (!) czyli bezpiecznym domu, któremu nie straszne kataklizmy, regularnie nawiedzające Filipiny.
Pewny dochód pomaga spłacić długi oraz stabilizuje leczenie AJ'a. Z czasem do pomocy udaje się zatrudnić najbliższych Jo Anne. I tak, dzięki ciężkiej pracy na farmie (opieka nad stadem krów oraz pośrednictwo w sprzedaży mięsa) los Rodziny odmienia się o 180 stopni. To właśnie na tym etapie poznajemy Boyet'a i Jo Anne, wstajemy razem z nimi o świcie słońca, obserwujemy jaką czystą, bezinteresowną miłością się darzą (przytulanie, wspólne śpiewanie, mówienie sobie kocham było na porządku dziennym), ile serca wkładają w to co robią.
Z Jo Anne mamy za sobą godziny przegadane o życiu, ludziach, dzieciach, planach i marzeniach... To z nią obieraliśmy owoc chlebowca, gotowaliśmy wspólne posiłki, zostaliśmy ugoszczeniu nietoperzem i Coca Colą (jak się później okazało to był bardzo chojny gest). Kibicowaliśmy jej później z drogi, pisaliśmy, wspieraliśmy, cieszyliśmy się z małych sukcesów, kolejnych odwiedzin wolontariuszy.
Część stada, którym na co dzień zajmował się Boyet.
Serce domu: jadalnia, sypialnia, pokój dzienny.
Do obowiązków Jo Anne należało przede wszystkim dokarmianie cieląt odrzuconych przez matkę.
Życie Jo Anne zmieniło się na początku tego roku, kiedy Boyet trafił do szpitala z ciężką niewydolnością wątroby. Jak się później dowiedzieliśmy brak środków na leczenie praktycznie wydał wyrok na jego życie.... Koszty hospitalizacji szybowały do góry każdego dnia. Zmarł 21.01.2021
Jedno z ostatnich zdjęć Boyet'a nadesłanych przez Jo Anne
Rodzina Jo Anne to ubodzy, zwykli ludzie. Byliśmy, chociaż bardzo krótko, częścią ich życia. To nie anonimowe osoby, ale ludzie z krwi i kości, których nosimy we wspomnieniach i jesteśmy w stałym kontakcie.
Po śmierci Boyet'a, Jo Anne, wraz z ojcem i synami musiała wynieść się z farmy i przenieść do siostry. Z uwagi na stałą opiekę, której wymaga jej niepełnosprawny syn nie jest w stanie podjąć pracy na cały etat. Przełożony Boyet'a pomimo licznych zapewnień nie wypłacił zapomogi z tytułu śmierci Boyet'a, co więcej Rodzina z dnia na dzień straciła dach nad głową.
Nie jesteśmy w stanie dotknąć emocjami tego, co przeżywa teraz Jo Anne - pustki, straty, niesprawiedliwości losu...
Wierzymy, że dobro powraca.
Właśnie takie wspomnienie nosimy w sercu kiedy wracamy wspomnieniami do Coron:
To nasza pierwsza zbiórka, nie wiedzieliśmy zatem jaki próg powinniśmy ustalić. Będziemy Wam bardzo wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę, każde udostępnienie.
Wierzymy, że wspólnymi siłami uda nam się pomóc tej rodzinie, mieszkającej po drugiej stronie świata.
Jeśli, jakimś cudem, uda nam się zebrać większą kwotę, w całości przekażemy ją Jo Anne. Wiemy, że ta kwota nie będzie w stanie diametralnie zmienić jej życia, ale wierzymy, że pozwoli pokryć koszty leczenia AJ'a dając przestrzeń na znalezienie lepiej płatnej pracy.
Z całego serducha Wam dziękujemy, robicie naprawdę cudowny uczynek.
Maja i Grzegorz
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.