Łatek, młody świniak morski (lub jak niektórzy wolą mówić - kawia domowa), przyszedł na świat mniej niż rok temu, a już wiele przeżył. Trafił do kochającego domu mojej przyjaciółki, jednak wkrótce na jego szyi pojawiła się gula, która zaczęła szybko rosnąć, aż wkrótce miał napuchnięte pół szyi, tuż przy węzłach chłonnych. Później podobne napuchnięcie pojawiło się z drugiej strony szyi, na łapce, a ostatnio na karku.

Na szczęście nie był to nowotwór, a ropnie, które prawdopodobnie pojawiły się przez infekcję bakteryjną. I o ile diagnoza ta nie należała do najgorszych, to jednak ropę trzeba było usunąć, a młody wiek Łatka utrudniał operację (już samo podanie narkozy obarczone było ryzykiem).

To jednak nie koniec złych przygód naszego małego bohatera. Po operacji zszyto go, jednak ropa zaczęła zbierać się ponownie, a nie mając ujścia, doprowadziła do martwicy tkanek. Konieczny był kolejny ryzykowny zabieg, na szczęście również zakończony powodzeniem. Łatek przyjął końską dawkę antybiotyków, przez te wszystkie przeżycia był okropnie wychudzony, w związku z czym trzeba karmić go specjalną karmą ratunkową. Tym razem przez ropę pękł mu szew, wkrótce konieczne będą kolejne badania krwi... Niestety to wszystko kosztuje, przyjaciółka obecnie nie może znaleźć pracy, jej chłopak zarabia mało, a ja sam wpadłem ostatnio w kłopoty finansowe, przez co nie mogę im pomóc. Zapożyczyła się i poprosiła mnie o pomoc, a trudno odmówić, gdy wraz z psiapsiółą patrzy na ciebie tak słodka świnka, jak Łatek.

Podsumowując, zbieramy na:

- pokrycie kosztów poprzednich operacji Łatka,

- karmę ratunkową dla niego,

- badania krwi malucha,

- ewentualne przyszłe zabiegi (oby było ich jak najmniej).

Z góry dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę!