Dnia 04.01.22 około 22 godz przybłąkała się do mnie biała kotka, w złym stanie zdrowotnym, najpierw myślałam, że może pogryzło ją jakieś zwierzę. Kotka nie ma ucha tylko żywą ranę, drugie ucho jest, ale też poranione. Mimo wszystko była w dobrym stanie jadła, łasiła się, więc następnego dnia rano pojechałam z nią do pani weterynarz. Myślałam, że na oczyszczeniu rany i paru wizytach u weterynarza się zakończy, a kotka dojdzie do siebie i u mnie zostanie lub odnajdę jej właściciela, ponieważ nie wygląda na dzikiego kota, bardzo lgnie do człowieka.

Niestety okazało się że kotka ma raka w zaawansowanym stadium, najprawdopodobniej płaskonabłonkowego, pani weterynarz oczyściła "ranę" z ropy, ale niestety krew się sączy z niej cały czas. Kotka potrzebuje dalszej diagnostyki u specjalisty. Skontaktowałam się z fundacją "Stawiamy na Łapy" i jest nadzieja na dalszą diagnostykę u dr. Jerzego Gawor (lecznica Arka w Krakowie) który jest wstanie przyjąć kotkę. Niestety koszty diagnostyki są wysokie, około 1000 zł.

Po skonsultowaniu kotki u doktora dowiem się jakie są rokowania kotki i jakie leczenie, można wdrożyć. Na dzień dzisiejszy czekam na fakturę od pani weterynarz za pierwszą wizytę. Szczegóły leczenia kotki będę podawać w aktualnościach.

Proszę o pomoc i dziękuje za każdą wpłatę

Wiktoria i kotka Monalisa 🙂