Cześć, 

Mam na imię Mateusz i mam 29 lat.

Jeszcze niedawno miałem u boku osobę, z którą planowałem całe życie. W listopadzie minęłoby 9 lat naszego związku… Dzieliliśmy codzienność, wspólne marzenia, budowaliśmy przyszłość – aż pewnego dnia zostałem sam. Zostawił mnie z dnia na dzień, bez słowa, bez wyjaśnienia – razem z naszymi wspólnymi problemami, odpowiedzialnością i całkowitym brakiem środków do życia.

Zostały mi tylko moje króliki – one są teraz moją jedyną rodziną i jedynym powodem, by wciąż się nie poddać.

6 lipca 2025 roku zostałem bez dachu nad głową.

To nie była już groźba – to się naprawdę wydarzyło. Trafiłem na ulicę. Udało mi się na ostatnią chwilę zorganizować pieniądze na kaucję i wynająć mieszkanie, w którym mogę być z królikami. Ale teraz brakuje mi środków na opłacenie czynszu – do 15 lipca muszę zapłacić 1600 zł, inaczej znowu stracę dach nad głową.

Wiem, jak to wygląda. Wiem, że każdy ma swoje problemy. Ale naprawdę nie mam już się do kogo zwrócić. Nie mam rodziny, nie mam oszczędności. Mam tylko nadzieję, że ktoś tu przeczyta moją historię i pomoże.

W międzyczasie staram się robić wszystko, by stanąć na nogi. 12 lipca miałem dzień próbny jako pomoc kuchenna, a 14 lipca (poniedziałek) mam wrócić do pracy – wtedy dowiem się, czy będzie to zatrudnienie stałe, czy tylko dodatkowe. Bardzo liczę na to, że uda mi się dzięki tej pracy wyjść na prostą.

Ale zanim to się stanie – potrzebuję pomocy, by przetrwać.

• opłacenie czynszu i utrzymanie mieszkania,

• jedzenie – dla mnie i moich królików.

To dla mnie bardzo trudne – jako facetowi – pisać to wszystko i prosić o pomoc. Ale nie chcę znów trafić na ulicę. Nie chcę oddać królików, które są moim światem i jedynym stałym punktem w tym całym chaosie.

Każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie.

Jeśli możesz – wesprzyj mnie choć symboliczną kwotą. Jeśli nie – udostępnij ten apel dalej. Może trafi do kogoś, kto będzie w stanie mi pomóc.

Z góry dziękuję każdemu, kto okaże mi serce.

Dobro wraca.

Mateusz