na ponowne uruchomienie produkcji chałwy lnianej
na ponowne uruchomienie produkcji chałwy lnianej
Our users created 1 232 142 fundraisers and raised 1 366 258 365 zł
What will you fundraise for today?
Description
Historia ludzka.
Wiele lat temu zrodził się pomysł produktu, a właściwie stworzył go wyjątkowy człowiek. Janusz. Człowiek, pełen ciepła i spokoju, który mimo wielu złych okoliczności zawsze wierzy, że wszystko można odwrócić, że mamy w sobie ogromne potencjały i możliwości tylko nie możemy się poddać. To on wymyślił chałwę lnianą- produkt wyjątkowy, alternatywę dla słodyczy. Na początku była drewniana budka pod galerią we Wrocławiu i żadnych perspektyw na lepsze. Sprzedawaliśmy zdrowe produkty spożywcze. Nie nasze, zakupione w hurtowni. Któregoś dnia na półce pojawiła się nasza chałwa lniana. Pierwsze degustacje klientów, serce na ramieniu- czy będzie smakować? Jak ją odbiorą klienci? Ufff. Co za radość! Wszystkim smakowała. Byli i tacy smakosze, co 30 km na rowerze przyjeżdżali, aby kupić chałwę lnianą. Nie było podobnego produktu w sklepach. Postawiliśmy wszystko na produkcję. Wszystko. Wiedzieliśmy, że żeby coś z tego mieć musimy zainwestować. Zaczynaliśmy od zera. Zupełnie od zera. Pomogła rodzina, znajomi- pożyczyli nam pieniądze. W naszych sercach była tylko jedna myśl - zaoferować produkt wyjątkowy, z „czystą etykietą” – jak to się mówi w obecnych czasach. Wtedy wiedzieliśmy, że nie chcemy żadnych dziwnych dodatków, stawialiśmy na jakość, na produkt, który z czystym sumieniem mogły jeść nasze dzieci. Wierzyliśmy, że produkt się obroni. I tak się stało. Mnóstwo nagród, 3 programy telewizyjne i sprzedaż, która pozwalała nam się rozwijać. Wtedy powstawało mnóstwo małych sklepików ze zdrową żywnością, mieliśmy rynek zbytu, jarmarki, targi i bliskie relacje z naszymi odbiorcami, kochanymi ludźmi, którzy zawsze dodawali nam otuchy i dodawali energii do działań. Tak , to Wy kochani. Wasze dobre słowa utrzymywały nas na powierzchni mimo trudności jakie zaczęły się pojawiać. Małe sklepiki zamykały się jeden po drugim, a markety, wielkie sieciówki – owszem wezmą produkt jak wydłużymy termin ważności, czyli dodamy „coś”, czego absolutnie nie chcieliśmy. Było to sprzeczne z naszą ideą, z naszymi wartościami. Kiedy zaczynałam pracę w tworzeniu chałwy lnianej wierzyłam, że wszystko zmierza ku rozwojowi, pełna nadziei. Praca stała się pasją, która mimo ogromnych nieraz trudności dawała satysfakcję, bo Wy kochani dawaliście nam siłę. Tylu stałych klientów, bliskie relacje, rozmowy przy stoisku, zawsze to ciepło wspominam i pamiętam w swoim sercu.
Próbowaliśmy wszelkimi sposobami utrzymać produkcję nawet w czasie pandemii, gdzie sprzedaż spadła prawie do zera. Jakiś kolejny zryw, akcja. Ale niestety reakcji nie było. Pojedyncze zamówienia nie ratowały sytuacji. Narastały problemy, długi. Nasza motywacja spadła również. Serce nam pęka, kiedy myślimy o rezygnacji, o zatrzaśnięciu bezpowrotnie drzwi, o zamknięciu na zawsze tego, co stworzyliśmy od zera. Chałwa lniana to jak nasze dziecko. Ukochane, wygłaskane. Pewnie popełniliśmy mnóstwo błędów, może za „wiekowi” byliśmy na działania w internecie, bo przecież młodzi są tacy przebojowi. My już mamy swoje lata i tak naprawdę moglibyśmy odpuścić. Jednak nie potrafimy. Nie potrafimy się poddać. Tyle lat życia poświęciliśmy na nasze „dzieło”, tyle trudu, pieniędzy, czasu. Tyle przeszkód pokonanych, tyle różnych trudności. Każdy, kto prowadzi firmę wie, ile to wysiłku, a jeśli chodzi o produkt spożywczy to jest to wysiłek podwójny. Ogromna odpowiedzialność. W marcu zapadła decyzja, że zawieszamy nasze działania. Szamotanina myśli, depresyjne stany i załamania spowodowane długami. Może coś się odmieni… I tak. Człowiek – anioł, który zaproponował ugodę i zmniejszenie długu za lokal, który wynajmujemy, sprawił, że powróciła nadzieja, że jeszcze coś możemy zrobić.
Przeprowadziliśmy rozmowy, analizę sytuacji i aby rozpocząć potrzebujemy minimum 15000 zł. Są to pieniądze na opłacenie zaległych czynszów, długów wobec dostawców i biura rachunkowego, odblokowanie sklepu internetowego, zapłacenie rachunków i przede wszystkim zakup surowców do produkcji, żeby znowu wystartować.
Z naszej strony nie mamy już żadnych możliwości, wszystkie wykorzystaliśmy wcześniej ( pożyczki od rodziny, przyjaciół, swoje wszystkie oszczędności). Dlatego zwracamy się do Państwa z ogromną prośbą. Nigdy tego nie robiliśmy. To nie nasz styl. Dziś jest to akt desperacji i pewnie odwagi. Ale naprawdę nie wiemy co robić, nie mamy już możliwości i ostatnia szansa to poproszenie o pomoc. Każda, nawet najmniejsza wpłata może przybliżyć nas do powrotu na rynek, do powrotu do pracy, którą kochamy.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.