Witam.

Ponad dwa lata temu urodził nam się synek. Wszystko było dobrze przez 5min po urodzeniu. Później nam go zabrali i po kilku godzinach dopiero pojawił się lekarz że ma bardzo zła wiadomość, oczywiście przyszły najgorsze myśli jakie w życiu mogą się pojawić, ale okazało się że synek ma poważna wadę serca TGA czyli przełożenie wielkich pni, wtedy nam mowiono, że wszystko co idzie od serca ma po przeciwnych stronach i czeka go poważna operacja. W pierwszy dzień miał zabieg, który już był ryzykowny, ale dzięki niemu można było maleństwo podtrzymywać przy życiu. Lekarze mówili, że mały musi mieć około tygodnia żeby podjąć się operacji. Czekaliśmy ponad 8h przed blokiem operacyjnym i nikomu tego nie życzę. Operacja się udała, choć lekarz mówił, że jak załamali ręce to w ostatniej chwili mały zaskoczył bo nie było wogole krzepnięcia krwi, choć myślę, że takie szczegóły by mogli już ominąć, gdyz mieliśmy dość stresów. Ogólnie wszystko się powiodło po ok 2mies dopiero wrócił do nas do domu. Później kolejne schody czyli rehabilitację, doszła poważna wada wzroku. Na dzien dzisiejszy przyjmuje lek Salbutamol, nosi okulary, mamy logopede bo nic nie mówi, stan się pogarsza i czeka go rozrusznik serca. Mam nadzieję że nic więcej mu nie dojdzie. Dziękuję za wszelką pomoc.