Chory kocurek to dar życia naszej pierwszej kotki przybłędy, którą pokochaliśmy odrazu i jest z nami od około 2 lat. Rok temu urodził się nasz mały urwis. Charakterami zupełnie różniące się koty. Pomimo ze oba koty są kotami podwórkowymi i do domu są wpuszczane czasami żeby zobaczyły jak wyglada inna przestrzeń to ich natura jest typowo dzika. Dziki kot ale codzienne rytuały głaskania, miziania i przytulania się z członkami domu oczywiście są rutyną. Pomimo, że koty to typ zwierzęcia uciekiniera to Naszym chyba u nas dobrze. Wiedzą ze tu maja zapewnione miejsce do spania, miskę zdrowego jedzenia( kochają serduszka drobiowe) i kochanych właścicieli. Jednak jednego dnia nasz młodszy kotek nie wrócił na noc i nie było go cały dzień i to była ta nieszczęsna noc. Pani weterynarz mówi ze to prawdopodobnie pogryzienie przez żmije(być może psa), jak najszybciej mogliśmy pojechaliśmy do weterynarza i zaczęła się cała historia leczenia.

Nie potrafię nazwać profesjonalnie jakie zabiegi i co Pani lekarz robiła ale wiem jedno, jedna noc potrafi zmienić około miesiąc naszego życia, jak nie dłużej. Kotek teraz ma opatrunki, które będzie musiał nosić przynajmniej przez miesiąc, leki, syropy, a co najważniejsze stała opieka i kontrola. Ale jesteśmy wstanie bardzo się poświecić dla tego malucha aby za miesiąc kończąc rok był już zrowy.