Wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego i nagle zostałam chomiczą mamą. Wracając ze sklepu znalazłam małego włochatego typka pod klatką schodową. Stał na chodniku, mocno wystraszony, wtulony w kąt i totalnie nie wiedział co ze sobą zrobić. Niewiele myśląc zabrałam go do domu- wiedziałam, ze zostawienie go na zewnątrz to pewna smierć. Ten kto mnie zna wie, że jak coś znajdę to przygarnę, a dopiero potem będę się zastanawiać co dalej.

Tak więc od wczoraj mieszka sobie z nami ten kolega, na szybko kupiłam klatkę, ściółkę, poidełko i karmę. Od początku wiedziałam, ze nie jest w zbyt dobrej formie, miał dziwne przełysienie na plecach, marną sierść.

Dzisiaj odwiedziliśmy lecznicę weterynaryjną „Ogonek” w Warszawie i okazało się, że chłopak wymaga trochę leczenia. Na razie wykryto pasożyty i zapalenie cewki. Musimy powtórzyć zastrzyki za ok 10 dni, a dodatkowo umówić się na USG jamy brzusznej.

Samo wykarmienie chomika nie zrobi mi raczej dziury w budżecie, ale już skompletowanie wyposażenia i opieka weterynaryjna to większy wydatek, na który w tym momencie nie za bardzo możemy sobie pozwolić. Jak już chomik Zygmunt dojdzie do siebie to będziemy mu szukać domu, ale na ten moment potrzebujemy wsparcia finansowego, może możesz dorzucić dyszkę, a może dwie. Każda wpłata jest ważna ❤️🐹🌈

Nadwyżkę wpłacimy na „Viva gryzonie”.

Nasze dotychczasowe wydatki to 340,02 (z tego podliczenia odjęłam kwotę 19,90- fiprex dla naszych kotów widoczny na jednym z rachunków)

Rachunki do wglądu :)

Pozdrawiamy ciepło i zachęcamy do wpłat 🐹❤️☘️