Luna pojawiła się w naszym domu w listopadzie 2019.

Luna to po łacinie księżyc i wierzcie mi, rozświetla każdą ciemność.

Od razu stała się ulubionym kotem moich córek i wszystkich domowników, jednak wybrała sobie starszą córkę - Weronikę. Spała i śpi z nią, reagowała i dalej reaguje na jej głos. Chodzi za nią krok w krok, zdecydowała kto jest jej najlepszym przyjacielem.

Choroba Luny spadła na nas jak grom z jasnego nieba.. Każdego kolejnego dnia w jej oczach było coraz mniej życia.

Nie pomogły żadne wizyty u weterynarza a diagnoza była przerażająca - FIP.

Nie mogliśmy uwierzyć, że kogoś kto jest dla nas tak ważny czeka tak okrutny los, jest tak mała, jest nasza.

Postanowiliśmy zawalczyć o jej życie. Ta choroba jeszcze do niedawna była wyrokiem śmierci, nie było żadnej drogi ucieczki przed tym co miało się wydarzyć.

Ale już nie jest, jest droga, choć ciężka do przejścia niewątpliwie.

Leczenie Luny jest tak strasznie kosztowne, ale jedyną nadzieją aby z nami została jest lek GS, który z wielkim sukcesem leczy koty z tej choroby.

I choć robimy wszystko to nie potrafimy uratować jej bez Waszej pomocy, takie pieniądze przekraczają nasze możliwości.

W domu mamy jeszcze kotkę Ciri znalezioną na ulicy, cierpiącą na padaczkę, która też musi przyjmować leki i mieć wizyty kontrolne, na utrzymaniu również cała rodzina..

Luna w naszym domu jest dla wszystkich przyjacielem i nie wyobrażamy sobie jak bardzo nasz dom byłby pusty, bez Niej.

Moja córka ma z nią piękną więź, niespotykaną i wiemy, że nigdy już nie spotkamy tak cudownego kotka. Wierzymy, że z Waszą pomocą uratujemy naszą małą, wierzymy, że wróci nasza stara, rozbrykana, ciekawska i kochająca Luna.

Niestety Luna cierpi na postać fip neurologiczną, dawka leku jest podwójna a to niestety równa się jeszcze z większymi kosztami.