Dla szczeniaków uratowanych z Rumunii, czyli psiego piekła!
Dla szczeniaków uratowanych z Rumunii, czyli psiego piekła!
Our users created 1 260 417 fundraisers and raised 1 445 822 755 zł
What will you fundraise for today?
Description
1 sierpnia wyjechaliśmy naszym kamperem na wakacje. My plus nasze dwa psy. Kierunek jaki obraliśmy w tym roku, to Rumunia i Bułgaria. Każdy, kto był w Rumunii zgodzi się z nami, że ten kraj to piekło dla psów. Jeśli jesteś psem i urodzisz się w Rumunii, krótko mówiąc masz przekichane. Głód, pragnienie, strach, to tylko niektóre z emocji jakie towarzyszom tym biednym psiakom. Po pierwszych kilku dniach przestałam już liczyć, którego bezdomnego psa karmimy. Już podczas pierwszej wizyty w sklepie kupiliśmy 3 kg worek karmy dla psiaków. Rozszedł się z prędkością światła. Przy następnej okazji wzięliśmy już większy. Ilość cierpienia jaką tam spotkaliśmy jest nie do zniesienia. Każdy kto nas zna nie powinien być zdziwiony, że z wakacji nie wróciliśmy w czwórkę, a w szóstkę. W międzyczasie będąc w Bułgarii udało nam się również załatwić transport dla psiej mamy. Jest już bezpieczna na śląsku i poleca się do adopcji :)
Ratowanie psów w Rumunii, to droga kompromisów i sytuacji łamiących serce. W drodze powrotnej postanowiliśmy uratować psiaka, którego spotkaliśmy na Transalpinie. Jadąc jednak po niego spotkaliśmy szczeniaka w dużo gorszym stanie. Samego w środku szczerego pola, ze wszystkimi kośćmi na wierzchu. Bez większego zastanowienia - wysiedliśmy jak w każdym innym przypadku, żeby go nakarmić. Przestraszony schował się do swojego bezpiecznego miejsca, którym była stara, rozpadająca się kapliczka. W ponad 30 stopniowym upale postanowiliśmy rozebrać ją tak, żeby umożliwić wyciągnięcie go z kryjówki. Po szybkiej kalkulacji i zastanowieniu się postanowiliśmy zabrać go ze sobą. Szczeniak na Transalpinie wyglądał zdecydowanie lepiej. Był w miejscu, gdzie jeździło dużo turystów, więc możliwe, że ktoś mu coś rzuci, a może nawet że go już tam nie będzie. Ten potrzebował natychmiastowej pomocy. U weterynarza okazało się, że poza pchłami, przeogromnym niedożywieniem oraz strachem przed człowiekiem jest to zdrowy psiak. Dostał więc leki na odrobaczanie i zalecenie, żeby nie żałować mu jedzenia (oczywiście w granicach rozsądku). W dniu kiedy go zabraliśmy ważył zaledwie 6,5 kg. Powinien przynajmniej 12 kg na nasze oko. Oszacowany wiek szkraba to 3.5-4 miesiące. Johny, bo tak go nazwaliśmy nie jadł tak długo, że podczas drogi do weterynarza zwymiotował praktycznie wszystko co zjadł. W wymiocinach znaleźliśmy również różnego rodzaju gałązki i patyki, które musiał jeść żeby nie czuć głodu. Zwymiotował również podaną tabletkę na odrobaczanie, więc kolejnego dnia czekała nas następna wizyta u weterynarza. Po znalezieniu miejsca, w którym moglibyśmy spać natknęliśmy się na drugiego szczeniaka, który wrócił z nami do Polski. Była tak towarzyska i tak pragnęła kontaktu z człowiekiem, że nie mogliśmy jej nie zabrać. Kulka, bo tak roboczo na nią wołamy to maluch ważący w dniu znalezienia 1,5 kg. Pchły po jej brzuchu zrobiły sobie autostradę i wesoło pląsały w jej sierści. Dosłownie zjadały ją żywcem. Mała nie była w stanie zasnąć, bo świąd powodowany przez pchły był tak duży, że co chwilę się wybudzała płacząc straszliwie przy drapaniu się kolejny raz. Następnego dnia u weterynarza została wykąpana w specjalnym płynie oraz podane jej zostały tabletki na odrobaczanie. Razem z Johnym zostali również zaszczepieni na parwowirozę, która jest śmiertelną chorobą dla szczeniaków w ich wieku. Na stan dzisiejszy zarówno Johny jak i Kulka są radosnymi berbeciami. Johny w momencie poznania naszych psów otworzył się na człowieka i w jego oczach znowu można zobaczyć te prawdziwą, szczenięcą radość. Wcześniej był przerażony obecnością człowieka, warczał na nas i nie chciał być dotykany. Wystarczyły zaledwie 4 dni, aby zaufał i otworzył się.
Jak do tej pory, wszystkie wydatki związane z Johnym i Kulką pokrywaliśmy z naszego wakacyjnego funduszu, który odkładaliśmy przez ostatni rok.
W Rumuni zostawiliśmy około 400 zł płacąc za dwie wizyty u weterynarzy, karmę, transporterek i podkłady dla Kulki.
Chcemy, aby dzięki tej zrzutce mieli zapewniony dobry start i możliwość jedzenia dobrej i jakościowej karmy dla szczeniąt. Staliśmy się dla nich domem tymczasowym i dołożymy wszelkich starań, aby szybko znaleźć im dom stały. Jeśli chcecie nam pomóc, to zachęcamy do wsparcia tej zrzutki i wpłaty chociaż piątaka.
Jeśli uda się zebrać większą ilość środków będziemy chcieli pojechać po kolejne psy do tego piekła.

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Offers/auctions 1
Buy, Support.
Buy, Support. Read more
Created by Organiser:
30 zł
Sold: 4
Robicie super robotę! :)
Jesteście wielcy! Oby psiaki jak najszybciej znalazły nowe kochające domy w których już nigdy nie zaznają głodu i będą już zawsze szczęśliwe 😊
Dużo głasków dla psiaków!