Pomóż nam ostatni raz pożegnać się z Radkiem
Pomóż nam ostatni raz pożegnać się z Radkiem
Our users created 1 226 144 fundraisers and raised 1 348 060 951 zł
What will you fundraise for today?
Updates1
-
Kochani!
Chciałam napisać coś jako siostra Radka. Chcę, abyście poznali całą historię od początku, gdyż wiele osób dodaje niestosowne uwagi. Radek w grudniu 2019 r. otrzymał ofertę super pracy, miał zarabiać około 12 tysięcy miesięcznie za pracę na stanowisku kucharza we Freetown w Sierra Leone w Afryce. Po namyśle zgodził się, ponieważ chciał zarobić pieniądze, o których w Polsce mógłby pomarzyć. Przed wylotem wykonał wszystkie szczepienia (na malarię nie ma szczepionek, są tylko tabletki, które kupił wyjeżdżając, kolejne kupował na miejscu), opłacony został mu lot oraz wszystko na miejscu. Wypłata miała być wydawana co miesiąc, jednak już po jego pierwszym przepracowanym miesiącu szef dał mu propozycje, że wszystkie pieniądze otrzyma na sam koniec. Radek zgodził się na to rozwiązanie, bo uznał, że nie wyda je na głupoty, a tym samym będzie mógł wszystkie pieniądze odłożyć i zainwestować w Polsce. Miesiące mijały. W którymś z nich, bodajże w czerwcu lub lipcu mężczyzna, który otworzył tam lokal nagle stwierdził, że wyjeżdża i kazał sprzedać restauracje drugiemu Polakowi, z którym mój brat został. Wówczas przekonywano Radka, że jak sprzedadzą restaurację to odzyskają wszystkie swoje pieniądze za cały okres pracy. Czas mijał, kupców było mnóstwo, lecz nikt nie chciał się zgodzić z racji ponoć wysokiej ceny jaką żądał właściciel. A więc mój biedny brat czekał i czekał, aż wreszcie się uda. W końcu w sierpniu zaczął mówić, że już niedługo powinni sprzedać restaurację, że za niedługo wróci, ale musi jeszcze chwilę poczekać, aż się wszystko sfinalizuje. Tygodnie kolejne mijały, aż dochodzimy do dnia 21.09.2020 r. kiedy po wielu miesiącach pobytu w Sierra Leone i poznania wszystkich ludzi został skradziony mu telefon. Zgłosił zaistniały fakt na policję, ale niestety telefonu mu nie znaleźli. Miał jeszcze tablet, z którego czasami korzystał. 29.09 moja mama ostatni raz z nim rozmawiała, czyli tydzień przed śmiercią. Wszystko było w jak najlepszym porządku, nie czuł się źle. Nagle mama dostaje telefon 5 października, że mój brat trafił do szpitala, ale po wstępnych badaniach Radek miał wyzdrowieć w ciągu 4/5 dni – jak przekazał mężczyzna, z którym Radek tam był. Opowiadał, że Radek czuł się trochę źle od paru dni, ale że jeszcze 4 października był w stanie przyjść do restauracji i ugotował sobie SAM (dodane słowo przez Pana T.) rosół na poprawę zdrowia po czym po kilku godzinach od zjedzenia nagle jego stan się pogorszył diametralnie przez co trafił do szpitala. Stan jak twierdził Pan T. nie poprawiał się, a wręcz odwrotnie pogorszył się, więc musiał zostać przewieziony do drugiego szpitala, w którym miał uzyskać konieczną pomoc. Jak się okazuje do drugiego szpitala trafił w stanie krytycznym. Nie funkcjonowały mu niektóre narządy i raczej lekarz nie dawał mu szans przeżycia, ale walczyli o niego. Był 3 razy reanimowany zanim umarł. W między czasie dostawała mama i starszy brat telefony o wysłanie najpierw 1000 dolarów, później 2000 dolarów na leczenie brata. Jak się okazało nie ubezpieczyli go stąd takie sumy. Gdy mama zaczęła pisać, że przecież jakieś pieniądze musiał mieć zarobione to temat pieniędzy ucichł. Lekarz, który go prowadził w drugim szpitalu kazał zrobić sekcje zwłok z racji, że podejrzewał ze przyczyną śmierci w tak krótkim czasie niekoniecznie była malaria. Sekcje niestety tamtejsza policja kazała nam opłacić z racji, iż Radek był Europejczykiem, a ponoć nasz kraj jest krajem bogatym. To ich słowa. A więc moja mama musiała pożyczyć się 8 tysięcy złotych, aby zrobić przelew i ją opłacić. Żeby ją zrobić musieli ściągnąć patologa z Gwinei, ponieważ patologowi, który jest we Freetown postawiono zarzuty skorumpowania i był na 2 tygodniowym areszcie (nie wiadomo czy chodzi o korupcję w sprawie mojego brata czy o inną sprawę) – informację tą mamy od księdza, który jest na misji w Sierra Leone i zgodził się pomóc. Sama sekcja była wykona bardzo szybko, a jej wyniki zapisano na małym kawałku papieru, zachodzą poważne wątpliwości, co do je rzetelności. Dlatego jesteście Wy nam potrzebni. Nie dane było nam pożegnać się z nim, przytulić go, szepnąć dobrych słów, tak szybko umarł… Nie zostawimy go tam samego. Chcemy móc pójść do niego na grób mając świadomość, że jest przy nas, zapalić znicza. Pomodlić się. Błagam was. Czy pozwolilibyście, żeby wasz brat, ojciec, czy ktoś najważniejszy w życiu pochowany został w obcym kraju? NIE BĄDŹCIE OBOJĘTNI POMÓŻCIE…
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Drodzy znajomi, Ci bliżsi i dalsi,a także znajomi znajomych .
Zwracamy się do was z ogromną prośbą, o to byście wspólnie przyczynili się do powrotu mojego brata do domu. Radek miał 23 lata. Wyleciał w lutym do Afryki , a dokładniej do Sierra Leone, ponieważ był odważny i podążał za marzeniami, starał się coś osiągnąć dla siebie i rodziny, chciał pracować, żeby zarobić pieniądze i otworzyć własną działalność. Niestety stało się inaczej, los go nam zabrał dokładnie 6.10.2020r. Radek zmarł prawdopodobnie na ciężką odmianę malarii, policja obecnie prowadzi śledztwo w tej sprawie. Był bardzo młodym, życzliwym człowiekiem. Zawsze uśmiechniętym- był duszą towarzystwa i zawsze chętny do pomocy innym. Miał tyle marzeń i planów na przyszłość. Teraz on potrzebuje waszego wsparcia , aby mógł wrócić do domu i abyśmy mogli go wspólnie pochować i pożegnać.
Wasza pomoc jest nam potrzebna , aby opłacić następujące koszty:
-8000 zł sekcja oraz wydanie dokumentacji w Sierra Leone
-54000 zł sprowadzenie ciała przez firmę zajmującą się międzynarodowym transportem
-około 8000 zł to koszty za kostnicę , które z dnia na dzień wzrastają , koszty konsularne i inne związane z pochówkiem na terenie Polski.
Nie jesteśmy w stanie samodzielnie sobie poradzić , dlatego zwracamy się do was z ogromną prośbą o pomoc.
Prosimy o pomoc : kochająca siostra, mama, brat i chrześnica...
Wierzymy, że razem możemy zdziałać cuda.
W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt z przyjacielem rodziny , który obecnie pomaga organizacyjnie pod nr tel: +48519758392.
W szczególnych przypadkach możliwy jest kontakt bezpośrednio z rodziną pod nr tel:+48511699885, bądź na adres mailowy : [email protected]
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Bez Was nie damy rady i nie wiemy gdzie już błagać o pomoc w leczeniu oczek naszego synka 😥 Prosimy dopóki jest jeszcze nadzieja aby nasz synek nie stracił wzroku .😭 Wiemy że macie dobre serducha ♥️ Udostepnij to nic nie kosztuje,a naszemu synkowi bardzo pomoże zrzutka.pl natxz9
Od Polki na obczyźnie
Bardzo mi przykro. To jest niepojęte, że nie ma natychmiastowej pomocy od rządu, już nie wspominając o tym co się wydarzyło... trzymam kciuki...
Jakiego rządu? Człowieku, tutaj nie ma podstawowej opieki zdrowotnej, a Ty chcesz aby kogos z wakacji sprowadzili? Od tego jest ubezpieczenie, które się SAMODZIELNIE wykupuje, a nie słucha zapewnień że ktos mnie ubezpieczy może.
Ola Kowalska czy Pani zna całą historię? Czytała pani wszystko? Mój brat był ubezpieczony na początku, później z racji że właściciel zaczął kombinować ze sprzedażą najwidoczniej od tamtego momentu mój brat stracił ubezpieczenie. Nie był na wakacjach. Ciężko tam pracował.
Kochani! Możecie wesprzeć Radka również poprzez charytatywne licytacje! https://www.facebook.com/groups/3199044890321801/?ref=share
Wyrazy wspolczucia dla calej rodziny (*)