Los zakpił z Małej Mi już dwa razy.

Pierwszy, gdy znalazłam ją w rowie przy drodze krajowej, bezbronną, narażoną na koniec życia.

Drugi, gdy przyszedł po Nią śmiertelny wirus- zakaźne zapalenie otrzewnej.

Mi jest silna i waleczna i z moją pomocą walczy o życie, ale niestety to bardzo wysoka cena- stąd nasza prośba o pomoc.

Płyn zalał Mi klatkę piersiową udusiłaby się gdyby nie bardzo szybka reakcja u lekarza. To Cudeńko leżało kilka godzin pod tlenem.

Tego samego dnia otrzymała preparat dający Jej szansę na przedłużenie życia.

Kuracja trwa prawie 3 miesiące i wymaga codziennego podawania bolesnych zastrzyków, które Mi znosi naprawdę dzielnie pomimo zrostów i ran.

Na początkowe leczenie pożyczyłam fiolki, pieniądze ale mając pod opieką ponad 20 Mruczków codziennie koszty robią się gigantyczne, a długi trzeba rozliczać.

Bardzo Was proszę w imieniu Małej Mi o pomoc w ratowaniu Jej życia.

Nie mogę Jej zawieść, nie po tym gdy dzielnie walczy z tym znienawidzonym przez wiele Osób wirusem.