W nocy z 10 na 11 maja w Siemianach wybuchł pożar. W jednej chwili straciliśmy wszystko co budowaliśmy latami. Jeszcze tydzień wcześniej z mężem i synami cieszyliśmy się piękną pogodą siedząc w naszym wymarzonym miejscu nad jeziorem. Podczas wybuchu w domku znajdował się mój mąż- Wojtek wraz z naszym najmłodszym członkiem rodziny- pieskiem. Yoshiego- bo tak się wabił, już z nami nie ma. Wojtek próbując go uratować z płomieni doznał rozległych poparzeń twarzy, szyi, brzucha, rąk i nóg. Po przywróceniu mu czynności życiowych został przetransportowany do szpitala, gdzie czeka go bardzo długie leczenie. Niestety nie tylko nas spotkało to nieszczęście. Pożar zajął sąsiadujące z nami domki i przyczepy kempingowe. Wraz z moim mężem do szpitala trafił nasz sąsiad, który podobnie jak mój Wojtek próbował ocalić swojego psa z płonącego domku. Ta próba podobnie jak w naszym przypadku skończyła się niepowodzeniem, ponieważ piesek poniósł śmierć na miejscu, a on doznał poparzeń rąk i nóg. W pożarze całkowitemu zniszczeniu uległo 5 drewnianych domków letniskowych oraz 3 przyczepy kempingowe. Wraz z nimi straciliśmy dorobek naszego życia, to co budowaliśmy latami w ciągu godziny zostało doszczętnie zniszczone. Proszę o pomoc w odzyskaniu choć części naszego szczęścia. Każda przekazana złotówka może być dla nas lepszym jutrem.😔