Moja historia z chorobą zaczęła się w 2017. Wszystko działo się tak szybko najpierw wiadomość o chorobie złośliwy nowotwór piersi , później niespodzianka miał już przerzut do kości …. Świat mi się zawalił .Tak bardzo chciałam patrzeć jak moja córka dorasta …. Udało się ... po operacjach radioterapii było leczenie podtrzymujące hormonoterapia , było stabilnie... Jednak sielanka nie trwała długo … 2022 rok wróciła wznowa z kości miednicy kolejne operacje laparoskopia zmiana leczenia kolejna chemia już trzecia tym razem w tabletkach , niestety leczenie nie zadziałało kolejny przerzut do otrzewnej i kolejna lina leczenia chemia tym razem Mocarz !!!przez dwa lata chemia tydzień w tydzień później co trzy tygodnie niestety dwie kolejne furtki się zamknęły pojawiły się kolejne przeżuty tym razem na wątrobie …. Leczenie chemia ale to już ostatki ponieważ za chwilę nie będą już mieli nic do zaproponowania … a chemia … ona za każdym razem zmiata mnie z planszy.... a ja po niej jak wrak człowieka i zanim dojdę do siebie jest kolejna i kolejna …

Nie wiem ile jestem w stanie jej znieść ,wiem że musze i tego się trzymam mimo bólu i cierpienia które ona zadaje...

Leczenie ,dojazdy do kliniki ,rechabilitacja ,drenaż, kroplówki , komora , leki którymi się wspomagam z Niemiec to wszystko kosztuje …

Dlatego proszę Was o pomoc ,mimo ciężkich czasów każda złotówka jest na wagę złota .

Nie śmiałabym prosić gdyby życie mnie do tego nie zmusiło, ale choroba nie wybiera ….