Na pokrycie leczenia i dalsze leczenie przyjaciela Morusa.
Na pokrycie leczenia i dalsze leczenie przyjaciela Morusa.
Our users created 1 275 291 fundraisers and raised 1 484 879 698 zł
What will you fundraise for today?
Description
Na pokrycie leczenia i dalsze leczenie przyjaciela Morusa.
Witam,historia moja i mojego przyjaciela wtedy 11 letniego kundelka Morusa zaczęła się w marcu 2017. Podczas zabawy u mojej mamy na dworze nagle usiadł na ziemi i bardzo głośno zaczął piszczeć. Nie mógł przez pewien moment wstać. Gdy już wstał nie był wstanie stać na tylniej prawej łapce. Przeczekaliśmy następny dzień mając nadzieję, że może po prostu naciągnął sobie jakiś miesień. Niestety nic się nie zmieniło. Pojechaliśmy więc z nim do miejscowego weterynarza w Żaganiu. Weterynarz stwierdził iż zerwał więzadło krzyżowe. Gdy zapytaliśmy się co w takim wypadku,wzruszył ramionami i powiedział, że można podawać mu leki przeciwbólowe. Zapytany o jakieś inne rozwiązania stwierdził, że jest jeszcze możliwość rekonstrukcji takiego więzadła, ale jest to drogie rozwiązanie a przecież pies jest już stary i pożyje może 2 - 3 lata... Wspomnę tylko, że Morus nigdy nam nie chorował, weterynarz nie oceniał go po stanie zdrowia, lecz po wieku...Wyszłam zalana łzami, ale postanowiłam się nie poddawać. Na następny dzień umówiłam się na konsultacje w polecanej klinice weterynaryjnej w Zielonej Górze gdzie mieszkam i pracuje. W tejże klinice potwierdzono zerwanie więzadła krzyżowego, zrobiono szczegółowe badania krwi aby wykluczyć przeciwskazania do operacji. Morus poza więzadłem był zupełnie zdrowy. Na początku kwietnia przeszedł rekonstrukcje więzadła, operacja powiodła się. Na początku maja Morus zaczął rehabilitację, m.in. na bieżni wodnej. Po około tygodniu zaczął kuleć na lewą tylnią łapkę. Kolejna wizyta w klinice potwierdziła nasze przypuszczenia: zerwane więzadło. Po operacji prawej łapki obciążał lewą, która była już i tak w nie najlepszym stanie. Zdecydowaliśmy się na kolejną operację. Pod koniec czerwca Morus przeszedł kolejną rekonstrukcję więzadła, która również zakończyła się sukcesem. W lipcu zaczeliśmy ponownie rehabilitację, której ponownie nie ukończyliśmy... Na weekend byłam z Morusem u mojej mamy i jej brata, był tam również inny pies. Prawdopodobnie zjadł właśnie tam coś co mu zaszkodziło... W poniedziałek był bardzo markotny, nie chciał wstawać, jeść, pić. Pojechaliśmy do weterynarza: badania krwi, USG i diagnoza: zapalenie trzustki... Ponad tygodnie leczenia, kroplówki, zastrzyki, leki. Udało się Morus wrócił do zdrowia.
Podczas tego roku nie myślałam o kosztach leczenia, najważniejsze było aby mój przyjaciel wrócił do zdrowia. Niestety rzeczywistość przypomniała o sobie... Korzystałam z karty kredytowej, którą trzeba spłacać, rosną odsetki. Same operacje to koszt 2400 zł, rehabilitacja, leki, zmiany opatrunków to kolejne pieniądze. Zapalenie trzustki pociągnęło za sobą kolejne wydatki. Staram się spłacać kartę każdym wolnym groszem, niestety nie jest łatwo. Morus wymaga również lepszej jakościowo karmy.
W grudniu 2018 r. wybraliśmy się na podstawowe szczepienia. Postanowiłam również zrobić badanie krwi oraz USG prostaty (Morus nie był kastrowany). Badania krwi wyszły dobrze, prostata również, ale niestety w jądrach były widoczne guzy, zajmowały już 3/4 ich powierzchni. Po rozmowach z lekarzami, walce ze sobą, obawach bo przecież nie jest już najmłodszy zdecydowałam się na kastrację z wysłaniem materiału na badania. Na początku stycznia Morus przeszedł kastrację, oczywiście przed operacją miał robione EKG serduszka aby mieć pewność, że wytrzyma one koleją narkozę. Kastracja udała się i Morus zaczął wracać do zdrowia. Pod koniec stycznia przyszły wyniki...Dwa nowotwory, w tym jeden złośliwy... Jesteśmy na etapie miesięcznej kuracji tabletkami NEOPLASMOXAN oraz obserwacji Moruska. Przed nami kolejne wizyty w klinice i dalsza walka...
Ktoś zapyta się czemu nie dam sobie spokoju? Otóż każdy kto miał takiego przyjaciela napewno mnie zrozumie. Walczę bo widzę w nim chęć do życia. Ma ponad 13 lat a dalej bawi się jak szczeniak, biega, skacze. Dopóki nie będzie cierpiał i będzie walczył ja będę walczyć razem z nim.
W tym momencie kwota na karcie sięga 4000 tys zł, przed nami dalsze leczenie, zwracam się z prośbą, jeśli ktoś może wspomóc nas symbolicznym grosikiem będziemy z Moruskiem z całego serduszka ogromnie wdzięczni :)

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.