Pilnie potrzeba nie wielkiej kwoty - o wielkim znaczeniu!
Pilnie potrzeba nie wielkiej kwoty - o wielkim znaczeniu!
Our users created 1 231 507 fundraisers and raised 1 364 172 790 zł
What will you fundraise for today?
Description
Nazywam się Roman Ziomka i zostałem poproszony o założenie zbiórki dla znanej mi i bardzo cierpiącej osoby - Ani Świątek.
Ania jest osobą, która od wielu lat pracowała jako oddana swojej służbie pielęgniarka, niestety choroba - endometrioza która od 16-go roku życia przez wiele lat była ogromnym ciężarem dla Ani, po tak długim czasie cierpienia sięgnęła po więcej...
"...Skolioza, i polineuropatia, odwapnienie, spadek płytek, śpiączki, ból słabość organizmu, nie byłam już w stanie nic... zaczęłam umierać. Świadomość powolnego odchodzenia, bardzo świadomie, doprowadzą do strasznych stanów, cały organizm, depresja, i ta przerażająca świadomość, powolnego końca.
Leżenie i ból, niemoc, lęk, strach, i wiara w Boga, że to jeszcze nie koniec..."
...W tej chwili Ania ma problemy ze spożywaniem posiłków, większość z nich po prostu organizm nie chce przyjmować.
Ania jest osobą, której sam ton głosu mówi o już wszystkim... jest bardzo zmęczona, na szczęście ta sytuacja nie jest beznadziejną - jest perspektywa odwrotu, potrzebny jest tylko punkt od którego trzeba zacząć i każdy z nas może być cząstką tego punktu!
W skrócie mówiąc potrzebne są środki na operację, która przywróci (z ponad 90% szansą - zdaniem lekarzy) możliwość normalnego odżywiania się - które jest niezbędne do dalszej walki. W całości to kwota około 5000 zł. To pierwszy duży krok.
Została już podjęta próba zbiórki na pomagam.pl niestety nie udało się zabrać całej kwoty, wciąż brakuję do zabiegu a życie pochłania powoli zebrane zapasy. ( https://pomagam.pl/annaswiatek?utm_source=email&utm_medium=news)
Każda kwota "nadwyżki" - powyżej założonej w zrzutce sumy pomoże po operacji zebrać siły na dalsze działanie.
Ania ma ogromną wiarę w Boga JHWH i tak naprawdę to pozwala jej trwać w tym cierpieniu. Chociaż niejednokrotnie przychodziły ciężkie myśli, trwa walcząc o życie, które kocha - każdego dnia.
Nikt z nas nie chciał by być wystawiony na tak ciężką próbę...
Dlatego w jej imieniu proszę wszystkich, którzy mają taką możliwość o wsparcie tej zbiórki - każda złotówka będzie potrzebna, ponieważ to początek trudnej drogi do przybycia - ale dzięki Bogu wierzę, że możliwej.
Dokładniejszy opis i przebieg choroby Ani zamieszczam poniżej:
"Mam na imię Anna.
Jestem obecnie 50letnia kobieta, która od 16roku życia była poświęcona medycynie i ludziom. Jako szesnastolatka, przeszłam bardzo skomplikowana operacje jajnika - endometrioza. W efekcie jajnik został usunięty, choć szybko okazało się że w miejscu wycięcia pojawiają się co trzy miesiące, nowe cysty, które w wielkim bólu, samoczynnie pękały na moje szczęście. Ból towarzyszący był nie do zniesienia, jednak okazało się że to dopiero przedsmak tego co trwa do dziś...
Za parę lat urodziłam pierwsze dziecko, radość ogromna, ale nie na długo bo za trzy i pół roku, mając już drugiego syna, pojawił się kolejny nowotwór. Po operacji szczęśliwie mogłam zajść się dzieciaczkami, sobą, praca którą kochałam - gdzie jako pielęgniarka pracując w służbie dla innych spełniałam się zawodowo.
Niestety, coraz częściej pojawiać się ból, w okolicach rodnych - miednicy mniejszej i kręgosłupa. Nikt nie potrafił jednoznacznie wykluczyć nawrotu CA, ani go potwierdzić. Więc udając się do poradni leczenia bólu, usłyszałam że ja tak mam - bo to genetyczne etc....
Pogodziłam się z tym, nauczyłam żyć z ciągłym bólem, przed, w trakcie i po miesiączce, biorąc leki p.bolowe, które coraz słabiej działały, zmieniałam tylko nazwy i ceny, aż doszłam do opiatów, insulinoopornosci, powiększonej trzustki i śledzony, oraz marskości wątroby. Nerki zaczęły się buntować i coraz mniej wydolnie ciągnęły cały ten kombinat ludzkich narządów.
Endometrium zapanowało wszędzie, na plecach wzdłuż kręgosłupa mam 54guzki, stawy i wtedy zaczął się dramat. Ja cały czas aktywna, pracująca, niosąca pomoc innym, przestałam rok temu działać. Dolegliwości z przewodu pokarmowego, brak lub nadmiar łaknienia, słabość organizmu - że nie jestem sama funkcjonować.
Już prawie rok jestem w większości czasu leżąca. Leki, opioidy nie bardzo działają... morfina też coraz słabiej, sytuacja bez wyjścia, brak dostępu do opieki, do lekarzy, postawiły mnie pod mur...
Trzeba umrzeć, bo dłużej tak nie da się żyć... i pojawiło się maleńkie światełko, lekarz którą znam, zaproponowała że pomoże mi i zrobią zabieg - wytną fragment marskiej wątroby i wtedy być może, uda się powoli powstrzymać i operować po kolei inne, zasiane endometrium narządy.
Byłam szczęśliwa przez chwilę, mała..... Brak funduszy na życie bieżące, a co dopiero operację 😭 operacja miała by kosztować plus minus 3,5-5000 tys. leczenie z zaopatrzeniem po.
Teraz resztę zostawiam Wam ludziom dobrej woli, serca.....
Proszę o pomoc, sama nie dam rady - teraz jestem uziemiona w domu...
chce jeszcze żyć...
Dziękuję za wsparcie.
Ania Świątek"
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Nie ma za co przepraszać, kto może, niech wesprze - oby wnuczek nie stracił tego wspaniałego daru - wzroku.
Dziękujemy pięknie :)
Zdrowia dla Pani Anny.