Ponad dwa tygodnie temu, 17 lutego, przygarnęłam bezdomną młodą kotkę, która była porzucona w okolicy sklepu. Kotka krążyła już tam od dłuższego czasu. Futrzasta, z białym krawacikiem od pierwszego dnia urzekła mnie i zdobyła miejsce w moim sercu- została Franią. W pierwszym tygodniu, zanim pojechałyśmy do weterynarza na zabieg sterylizacji, Frania była energiczna, bawiła się, jadła z apetytem i umilała każdy dzień. W domu rodzinnym miałam kotki, które zostały poddane sterylizacji, ale przy żadnej nie wystąpiły powikłania po zabiegu.

24 lutego kotka została poddana zabiegowi sterylizacji, do wtorku, 27 lutego wszystko przebiegało bez komplikacji, rana goiła się, kotka odzyskiwała siły i wracała do stanu przed operacją.

W środę wieczorem zauważyłam u kotki gulę w okolicach pachwiny i zaczęły występować wymioty. Na wizycie lekarskiej (czwartek rano) stwierdzono przepuklinę pooperacyjną (jelitko wysunęło się przez szew, który puścił). Kotka została zooperowana (też czwartek), jednak wymioty i zły stan zdrowia nie ustępowały. W piątek na wizycie kontrolnej kotce zostały podane kolejne leki w celu poprawy stanu zdrowia, ale nie zauważyłam poprawy, więc w sobotę rano ponownie udałam się do gabinetu weterynarza. Po zrobieniu morfologii i badania USG podane zostały zastrzyki i kroplówka- powtórzone w niedzielę. Niestety w dniu dzisiejszym przepuklina wróciła. Kolejne badanie USG wykazały konieczność ponownej operacji bądź uśpienia kotki.

Niestety przez moją sytuację finasnową (jestem studentką) nie jestem w stanie przeznaczyć takiej sumy na kolejny zabieg. Ratując Franię od bezdomności nie spodziewałam się, że zapewnienie jej opieki w ciągu pierwszych dwóch tygodni pochłonie ponad 2 tysiące. Nie jestem na to przygotowana i nie jestem w stanie kontynuować jej leczenia poprzez moją sytuację finanową.