12.01.2024 Malutki miał swój pierwszy atak - po 10 minutach od wejścia do domu Mały zaczął dyszeć z językiem na wierzchu, trząść się, wymiotować, ślinić, nie kontaktować, było z nim bardzo źle. Decyzja w sekunde - kierunek weterynarz.

Natychmiastowe podłączenie do tlenu, RTG, dwukrotne USG, echo serca, pomiar ciśnienia, kilka badań krwi i moczu, silne leki przeciwbólowe, podejrzenie utraty wzroku, 4 kroplówki po 4 godziny a to tylko część badań w ciągu 5 dni.

Wykryta postępująca choroba nerek - od dzisiaj zaczynamy żyć w nowej rzeczywistości, z dializami dwa razy w tygodniu.

Największym problemem są fundusze - nie wiemy czy tamten atak to nie początki padaczki a neurolog z badaniami obrazowymi to koszt koło 2 tysięcy złotych. Nie wspominając o kroplówkach w koszcie ok 500 zł miesięcznie.

W ciągu 5 dni ratowanie życia Małego wyniosło ponad 1,5 tysiąca złotych i całkowicie wyczerpało moje możliwości.

Bardzo chciałabym Was poprosić o pomoc w ratowaniu Małego, by ten atak się nie powtórzył, a on miał przed sobą jeszcze wiele lat życia :)