id: sgdyyy

Wydanie powieści Śmierć w call center

Wydanie powieści Śmierć w call center

Inactive donations - the required operation of the Organiser of the fundraiser. If you are an Organiser - log in and take the required action.

Our users created 1 166 491 fundraisers and raised 1 213 086 068 zł

What will you fundraise for today?

Updates1

  • Witam wszystkich, każdy kto wpłaci cegiełkę może też otrzymać książkę do czytania w formacie pdf. Proszę o kontakt mailowy na adres [email protected]

    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
There are no updates yet.

There are no updates yet.

Description

W czasie mojego ponad rocznego pobytu w Luton, hrabstwo Bedfordshire, napisałem powieść o roboczym tytule Śmierć w call center. Staralem się połączyć atmosferę brytyjskiego kryminału z obserwacją życia w tym ciekawym, szczególnym mieście i w bardzo szczególnym otoczeniu - centrum obsługi telefonicznej, gdzie spotykają się i pracują ludzie z różnych krajów, kultur i o bardzo różnych obyczajach. W takim otoczeniu niespodziewanie umiera młoda kobieta. Samobójstwo? Zabójstwo z miłości, zemsty, strachu???? ..... A oto początek:


"Śmierć w „call center”

 

Tomasz Sadlik

 

 

 

Central Luton, piątek, 15 marca, godzina 9:05 - odczytał z opinającego jego prawy nadgarstek Rollexa. Na zewnątrz siąpił drobny deszcz, delikatnie skrapiający szeregi ułożonych po obu stronach ulicy przytulonych jeden do drugiego jednakowych robotniczych domków. Rozsmarowane na niebie szare chmury skutecznie skrywały podrywające się z pobliskiego lotniska odrzutowce. Tylko ryk pracujących na najwyższych obrotach silników przebijał się przez cienkie ściany zbudowanych z pojedynczej warstwy czerwonych cegieł jednopiętrowych szeregowców, bez trudu docierając do najmniejszych i najmroczniejszych ich zakamarków. Mam nadzieję, że wszystko jest przygotowane, pomyślał Jack wchodząc do hallu olbrzymiego lutońskiego komisariatu, odnotowując w pamięci dwie zawieszone nad wejściowymi drzwiami latarnie, stylizowane najpewniej na ich poprzedniczki, przez stulecie oświetlające wejście do znacznie mniejszego wówczas, starego, prowincjonalnego posterunku. Sprawa, która go tu ściągnęła nie przeszkadzała mu obserwować i zapamiętać te elementy otaczającej go rzeczywistości, które złożą się później na nową, wymyśloną rzeczywistość jego własnej historii. Te szklane, otoczone misternie wykutą w żelazie obręczą latarnie na pewno się przydadzą – pomyślał.

 

- Dzień dobry! – powiedział, patrząc na stojącego za pancerną szybą, niezbyt wysokiego policjanta. Funkcjonariusz ubrany był w ściśle dopasowany, czarny mundur i żółtą kamizelkę odblaskową. Na niewielkim pulpicie przed nim leżała ozdobiona biało-czarną szachownicą i okryta chroniącym ją przed deszczem brezentem służbowa czapka.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?

- Jestem Jack Warren – przedstawił się. Przyjechałem pomóc rozwiązać sprawę śmierci panny….

- A, tak, detektyw Warren, oczywiście, witamy w Luton! - przerwał mu uśmiechając się funkcjonariusz. Posterunkowy John Belfish, do usług. Szef uprzedził nas dziś rano na odprawie, że zjawi się gość „z drugiej strony” - dodał.

- Z drugiej strony? – w głosie Jacka zabrzmiało zdziwienie.

- Z drugiej strony oceanu, Sir! - wyjaśnił szybko policjant. Proszę tędy – dodał, wskazując na znajdujące się tuż obok okienka drzwi.


Kiedy Jack znalazł się wewnątrz sąsiedniego, przechodniego pokoju, funkcjonariusz właśnie znikał, przechodząc do przylegającego doń bocznego pomieszczenia, a potem otworzył prowadzące poza nie drzwi, gestem wskazując swojemu gościowi drogę. Jack podążył za policjantem, który w szybkim tempie pokonywał kolejne przejścia, drzwi i korytarze obszernego, nowoczesnego komisariatu. Winda, ostatni pasaż i w końcu zatrzymali się przed opatrzonymi plastikową tabliczką z napisem Cpt. J. McPherson drzwiami. Belfish krótko zapukał w nie i, nie czekając na odpowiedź, zdecydowanie wszedł do środka.

 

- Kapitanie, oto Pański gość! - rzucił do siedzącego za biurkiem w niewielkim gabinecie ubranego po cywilnemu przełożonego.

- Dziękuję, Belfish, możecie odejść.

......


"

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
Find out more

Donations 1

JP
Jadwiga Przesmycka
25 zł

Comments 1

 
2500 characters
  • Tomasz Sadlik

    Dziękuję. Mogę Pani wysłać książkę do poczytania w formacie pdf zanim zostanie wydana na papierze. Jeśli to Panią interesuję proszę o kontakt mailowy na adres [email protected] Miłego dnia, Tomasz Sadlik