Nazywam się Olga

A to moja krótka historia...

3 lata temu spełniłam jedno ze swoich marzeń, a nie mam ich za wiele.

Dzięki dotacji z Urzędu Pracy otworzyłam swój własny sklep

I

popadłam w problemy finansowe.

Kilka czynników przyczyniło się do tego...

-nieustająca renowacja ulicy przed sklepem

-ciągle rosnące opłaty (prąd, ZUS, woda, czynsz...)

-Miałam również kilku pracowników, którzy mnie oszukiwali i okradali

-brak wsparcia od osoby, która pomagała otworzyć ten sklep

-towar mimo kamer wychodził ze sklepu bokiem...

Jestem już mocno przytłoczona tym wszystkim nie jem, nie sypiam za dobrze...

Nie mam rodziny, tylko moją mamę, która już nie ma możliwości wesprzeć mnie finansowo,

gdyż sama jest chora i wydaje pieniądze głównie na leki no i co ona mi z najniższej krajowej da? Dba żebym miała co jeść...

Nie mogę się poddać i dać satysfakcji tym, którzy nie wierzą we mnie

Chciałabym móc stanąć na nogi... zatowarować sklep, odzyskać utraconych klientów i w końcu spać w nocy spokojnie...

Jeśli jest tam ktoś, kto mógłby mi pomóc... proszę, nie chcę tego stracić....

Wstydzę się prosić obcych, ale zaczynam tracić nadzieję.

Ten sklep ma duży potencjał, dzięki Tobie mogę go uratować.

Sklep jest otwarty 24 godziny na dobę.

Większość czasu spędzam w sklepie, żeby zaoszczędzić na pracownikach. Zamieniałam się mieszkaniami, żeby było taniej i obecnie mieszkam na 12m2, bez łazienki, bez kuchni... jednak te warunki mnie nie przerażają, jest ok, bardziej się boję skończyć pod mostem w kartonie

Zebrane środki wykorzystam na spłatę zaległych faktur, pożyczek i opłat, na przykład za prąd i czynsz za lokal.

Jeśli masz jakieś pytania, proszę napisz do mnie, odpowiem na każde pytanie.

Zdaje sobie sprawę, że są tu inni, bardziej potrzebujący niż ja, którzy nie mieli wpływu totalnie na swoją złą sytuacje np. przez chorobę, ale może znajdzie się i jakaś złotówka dla ofiar losu ;)

pozdrawiam z całego serca i dziękuję