Zupa na Monciaku z Cafe Armenia, żeby ukraińscy żołnierze mogli zjeść ciepły posiłek.
Zupa na Monciaku z Cafe Armenia, żeby ukraińscy żołnierze mogli zjeść ciepły posiłek.
Our users created 1 233 920 fundraisers and raised 1 372 008 098 zł
What will you fundraise for today?
Description
Jest takie wyjątkowe miejsce na mapie Ukrainy, w którym wolontariusze stoją z lornetkami przy drodze, a gdy widzą auto wojskowe wyciągają lizak i zatrzymują je. Proponują żołnierzom kawę, herbatę, gorący domowy posiłek. Miejsce nazywa się Cafe Armenia i jest nam bardzo bliskie.
Prowadzący przydrożny zajazd Ormianie Artak i Silva opowiadają jak 22. i 23. lutego nagle zaczął wzmagać się ruch wojskowych na drogach. Zaczęli częstować żołnierzy przemierzających setki kilometrów w autokarach i ciężarówkach darmową kawą i herbatą. W ciągu dwóch dni przyjęli kilkuset żołnierzy. Do dziś nie potrafią wytłumaczyć jak dali radę. Są mali, jak Zupa na Monciaku. Nie mają dotacji, sztabu pracowników, zapasów.
24 lutego, kiedy na Ukrainę poleciał pierwszy grad rakiet i wjechały wrogie czołgi, w Cafe Armenia pojawili się wolontariusze. Ludzie z okolicznych miejscowości obwodu kirowohradzkiego zaczęli gotować, przywozić Artakowi i Silvii barszcz, pierogi, ciasta dla ukraińskich żołnierzy. Chłopcy jechali w nieznane, z domów na wojnę, przynajmniej nie głodni. Zdecydowali, że będą karmić żołnierzy za darmo, całą dobę.
Od tamtej pory, trzysta czternasty dzień z rzędu, nie ma takiej pory dnia ani nocy, żeby żołnierze nie zostali przyjęci u Artaka i Silvy z ormiańską gościnnością. Wolontariuszom Artak też nie odmawia talerza barszczu, Cafe Armenia stała się naszym ulubionym przystankiem w każdej podróży humanitarnej przez Ukrainę. Wczesnoporanna kawa, późnowieczorny barszcz czy chaczapuri w środku dnia-do Artaka i Silvy chce się zajechać, choćby na szklankę wody.
Przejeżdżając zawsze staramy się wspierać bratnią „Zupę” w Ukranie zostawiając tam kawę, słodycze, co mamy, a oni dzielą się dalej.
Jeśli tylko mają jedzenie, które mogą dać żołnierzom w drogę, pakują. Z Cafe Armenia żołnierz wychodzi syty, uśmiechnięty i z domową wałówką na dalszą podróż.
Cafe Armenia, podobnie jak Zupa na Monciaku, nie ma żadnego wsparcia instytucjonalnego, a kiedy wzrastają potrzeby, po prostu pojawiają się wokół dobrzy ludzie, którzy pomagają te potrzeby zaspokoić. Idea karmienia tego, kogo akurat nakarmić trzeba i nie martwienia się na zapas skąd weźmiemy na to pieniądze sprawia, że Cafe Armenia jest nam szczególnie bliska.
Warunki w Cafe Armenia są skromne, ale żołnierze kochają to miejsce. Zostawiają swoje szewrony, które Artak kolekcjonuje na ścianach malutkiej przytulnej jadalni. Jest ich już ponad tysiąc. Nasza naszywka, biało-czerwone serduszko na tle ukraińskiej flagi odpięta od zupowej kamizelki kuloodpornej też wisi tam od kilku miesięcy, a wsród zdjęć wiszących na ścianach jest też jedno z naszych odwiedzin u brygady, w której służy syn Artaka i Silvy, Edgar. Edgar urodził się w Ukrainie i za Ukrainę poszedł walczyć. Gdy jesteśmy blisko ich pozycji, batalion Edgara też odwiedzamy ze wsparciem.
Kiedy zajechaliśmy do Cafe Armenia podczas poprzedniej wyprawy, było inaczej niż zwykle. Było ciemno, a gary były zimne. Pani przyniosła nam wody do umycia rąk w garnuszku. Brak prądu dotyka w Ukrainie wszystkich. Bardzo byśmy nie chcieli, żeby w Cafe Armenia przestało tętnić życie. Nie możemy na to pozwolić. Bardzo prosimy też Państwa, żeby Państwo z nami się nie zgodzili. Okupantowi tak łatwo nie pójdzie niszczenie dobra, Cafe Armenia ma przyjaciół.
Cafe Armenia nie może działać bez prądu. Zostawiliśmy tam na początku grudnia nasz mały agregat, ale nie jest wystarczająco silny, żeby zapewnić i oświetlenie i pracę kuchni podczas bardzo częstych przerw w dostawie prądu. Dodatkowo sprzęt kuchenny jest już bardzo zmęczony. Kolejne używane domowe małe ekspresy kończą szybko swój żywot przy nieustannej pracy. Został czynny tylko jeden, a są noce gdy żołnierzy jest bardzo wielu.
Jeśli Państwo pozwolą, bardzo chcielibyśmy pomóc Artakowi gościć obrońców Ukrainy.
Czy moglibyśmy dać im prądu, kawy, może uzbierać na ekspres? Czy zmarznięci żołnierze mogliby ogrzać się u Artaka dzięki polskiej nagrzewnicy od nas? Czy ulubioną herbatą zimową naszych zupowych gości na Monciaku, tą z cynamonem, moglibyśmy przez ręce Artaka i Silvy poczęstować zmęczonych ukraińskich żołnierzy?
Z góry bardzo serdecznie dziękujemy za najmniejsze nawet wsparcie. Kubek kawy nie kosztuje wiele, zbieramy każdy grosz.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Jesteście niezwykli. Dziękkuję