Renia, mama trójki wspaniałych dzieci. Zawsze pomocna, pracowita i pełna energii. Turbomama, która niczego się nie boi. Szyjąca w każdej wolnej chwili, żeby dorobić do domowego budżetu.

Jesienią 2020 r. Renia stale skarżyła się na bóle głowy. Czasami tak silne, że mdlała z bólu. W końcu porażenie nerwu twarzowego.

Jak każda zabiegana mama, miała czas dla wszystkich tylko nie dla siebie.

Bóle stały się na tyle uporczywe, że jedynym rozwiązaniem okazał się szpital, w celu postawienia diagnozy. Kilka prób nieudanego TK, kilka przypuszczeń i nadal niepewne wyniki.

Powrót do domu, utrata przytomności i operacja ratująca życie.

Winowajca odkryty - guz mózgu. Złośliwy, niedobry, zły przeciwnik. Co gorsza - przerzut z piersi.

Renata odzyskała świadomość po operacji, jak każda kochająca mama, odnalazła w sobie siłę, żeby poddać się leczeniu, żeby zmniejszyć choć trochę rozmiary guza.

Zmiany w piersi miały czekać na lepszy czas operacji. Taki, w którym Renia będzie na tyle silna, żeby najpierw poddać się chemii.

I nagle cios. Wątroba nie wytrzymała. Po radykalnym leczeniu uległa uszkodzeniu. Trzeba czekać... Jak długo?

Renia cierpi, bóle przeszywają całe ciało. Nie może spać. Ciężko się jej oddycha. Nikt jej nie powiedział, że rak tak właśnie wyglada. Ból jest nie do wytrzymania.

Boli wszystko. Nogi, kregoslup, żebra.

Pojawił się częstomocz. Ciągle odczuwa parcie na pęcherz. Puchną jej nogi. Bolą.

O czym marzy? O spacerze z własną córeczką, która ma dopiero 5 lat. O tym, żeby mlodszy syn nie musiał oglądać płaczącej mamy. O tym, żeby na leczenie przeciwbolowe nie musiała czekać do 30 czerwca, taki termin jej podano w przychodni.

Po co jest ta zbiórka? Żeby pomóc jej w tej bardzo trudnej drodze. Pieniądze szczęścia nie dają, ale wiele ułatwiają.

Pomóżmy tej dzielnej mamie przejść przez tą trudną drogę, zasłużyła na przyjemny spacer w otoczeniu bliskich i przyjaciół ❤️