Misio, bo tak go nazwaliśmy, nie miał nawet imienia, jedyne co posiadał to ciężki łańcuch u szyi przykuty do nędznej budy.

Nigdy nikt się nim nie interesował, wiek i choroby sprawiały,że jego wychudzone ciałko było coraz mniej widoczne wśród rupieci wiejskiego podwórka...

Jednak my go wypatrzyliśmy i natychmiast został zabrany.

Jego pierwsza w życiu wizyta u weterynarza i wszystkie możliwe badania przyniosły same złe wieści.

Misio ma chorą tarczycę, ma guza na śledzionie, który musi być zdiagnozowany.

Jego zęby są w tragicznym stanie, co sprawia,że piesek ma ogromne problemy z jedzeniem. Misio ma również 

chorą prostatę i dwa guzy, z których jeden pękł i krwawi do środka, niezbędna jest operacja.

Nawet nie chcemy myśleć o tym, jak bardzo musiało cierpieć to biedne zwierzę.

Teraz możemy to zmienić,ale bez Waszej pomocy nie ma najmniejszych szans...

Błagam Was w imieniu Misia, pomóżcie nam sprawić, by jesień życia tego psa była godna, bez bólu, który był jedynym towarzyszem jego niedoli...