Nie wysyłajmy Lucyfera do nieba! Ratunek przed FIP / Don't send Lucifer to the heaven. Rescue from FIP.
Nie wysyłajmy Lucyfera do nieba! Ratunek przed FIP / Don't send Lucifer to the heaven. Rescue from FIP.
Our users created 1 225 930 fundraisers and raised 1 347 449 191 zł
What will you fundraise for today?
Updates10
-
Kochani przepraszam was za brak odzewu ale emocjonalnie nie dawałam rady. Skupiłam całe 100% siebie, żeby dokończyć i doprowadzić leczenie Lucusia do końca. Leki spóźniały się, ponieważ nie było ich w magazynie. Na szczęście dzięki pomocy cudownego człowieka udało się to zorganizować i dotarły na ostatnią chwilę. Przedłużyliśmy leczenie o 2 tyg co pokryłam już z pożyczki bo tak jak pisałam nie miałam kompletnie siły. Lucor oczywiście utył jak dorodny świniorek do 4,5kg (gdzie to się mieści to nie wiem), więc leczenie zamiast w piątek siłą przymusu zakończyliśmy w czwartek. Okres obserwacji czy będzie nawrót trwa 3 miesiące ale na ten moment wszystko wygląda super nie ma żadnych objawów :)
Mój drugi kot Fisiulka za to poszedł pod skalpel tego samego dnia. Miał stary uraz żuchwy, która niestety mu pękła i wymagała ponownego drutowania. Jak możecie się domyślić serduszko pękło mi w pół. Obwiniałam się bardzo długo i było mi mega ciężko. Po operacji Pan Fisław ze stresu nie chodził do kuwetki, siusiał pod siebie, karmiłam go siłą co 3h i ciągle musiałam dbać o czystość ranki co wcale nie było tak łatwe biorąc pod uwagę, że z jego mordki zrobił się wodospad śliny. Kocia obsługa 24h jeszcze po nocach zazwyczaj nie spałam bo miałam obsesję, że coś mu się stanie i umrze. Rozumiecie? Miałam jednego kotka, którego cudem wyrwałam ze szponów śmierci i zaraz potem mój drugi kot idzie na stół operacyjny. Oczywiście nie jest to tak poważny stan jak Lucusia ale komplikacje istnieją.
Teraz jest już w porządku. Przeżyliśmy razem te wszystkie przygody. Fisiulce kupiłam nie kołnierz a pączka, który nie ogranicza mu widoczności i nie blokuje wąsisk. Od razu odżył. Ranka ładnie się goi i choć przed nami co najmniej miesiąc gojenia kości żuchwy to już nie boję się o niego tak bardzo. Co tydzień jeżdżę taksą do jedynego zaufanego weta w Krakowie i płacę co najmniej 100zł. Ale warto. Ja i moje chłopaki za dużo przeszliśmy, żeby ryzykować zmianę na jakiegoś szarlatana. Czasem patrzę na mojego śpiulkającego szatana Lucyfera i zaczynam się martwić co jeśli będzie nawrót? Nie potrafię sobie tego wyobrazić, mówię sobie, że nie dam rady. Ale to samo mówiłam sobie na początku jego choroby, a życie ułożyło się tak a nie inaczej. Kto to wie co będzie dalej.
Post bardzo emocjonalny i szczery ale nie wyobrażam sobie inaczej. Dalej mam do odrobienia myszki z kocimiętką, żeby Wam wysłać. Czasami jeszcze nie potrafię uwierzyć, że się udało, że mogę sobie pozwolić na nadzieję i poklepać się po plecach. Dobra robota Asia, udało się! Przez te kilka miesięcy piekła zdarzyło się wiele dobrego. Moi najbliżsi wspierali mnie całym swoim sercem i jedzeniem, po drodze poznałam wyjątkową osobę, znalazłam współlokatora i tanie mieszkanko, a dzisiaj zostałam nawet zatrudniona. Naprawdę brakuje mi słów, aby opisać całą drogę, którą przeszłam. I może znajdą się osoby, które tego nie zrozumieją, będą to umniejszać, cokolwiek innego ale naprawdę te małe wielkie punkty kilka miesięcy temu były dla mnie nieosiągalne. I dlatego z całego serca chcę wszystkim podziękować, choć nie potrafię tego dobrze zrobić. Mój język to zawsze były czyny nie słowa. Ale myślę sobie, że jeżeli pokażę wam ile dzięki waszemu wsparciu osiągnęłam i pokażę wam moje emocje to zrozumiecie jak bardzo jestem wdzięczna.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Cześć! Poznajcie Lucyferka. To przerozkoszny rozrabiaka, który przywędrował do mnie w Styczniu. Pod koniec Marca jego zdrowie zaczęło się gwałtownie pogarszać, w Wielkanoc stracił wzrok i wkrótce usłyszeliśmy ostateczną diagnozę - FIP. Aby go uratować potrzebuje Twojej pomocy!
Przy diagnozie moje serce złamało się w pół. Nie ma już szans. Na szczęście cudowna weterynarz pokazała nam, że Lucek może mieć jeszcze szansę. Niestety szansę, która kosztuje co najmniej 10 tysięcy złotych. Ma zaledwie rok, życie dopiero zaczęło się do niego uśmiechać. Skoro nie może już być gorzej to chce spróbować o niego zawalczyć. Chce spróbować dać mu drugą szansę.
O Lucku
Dlaczego Lucyfer? Przecież to burek, bardzo grzeczny i miziasty. To wszystko prawda ale ma również swój charakterek z pazurkiem. Bardzo waleczny i z całą pewnością siebie zrzuca wszelkie przedmioty (małe i duże!) ze stołów. Tak jak pisałam wyżej Lucuś trafił do nas z Fundacji Ja Pacze Sercem, które zajmują się kotkami niewidomymi lub niedowidzącymi. On również miał zmiany w jednym oczku z powodu przebytego kociego kataru, ale gdy stracił wzrok w drugim wszyscy bardzo się o niego zmartwili. Na początku myśleliśmy, że może to coś neurologicznego ale prawda okazała się jeszcze gorsza. Pomimo cierpienia i ogromnego bólu, zdezorientowania Lucek cały czas ma niesamowicie pozytywne podejście do życia. Trącą łapkami ulubione myszki, przychodzi się tulić, mruczy jak traktorek. Można czasem wręcz pomyśleć, że nic mu nie jest. Lucek ma dopiero rok i jest malutką drobinką, która waży w porywach do 2,5 kg.
O FIP i kosztach
Czym właściwie jest FIP? Feline infectious peritonitis to reakcja immunologiczna wobec kociego koronawirusa FCoV. Niestety choroba bardzo szybko postępuję i sieje spustoszenie w organizmach kotków. Dodatkowo u Lucka jest to jej najgorsza forma - neurologiczna. Wymaga to aż 12mg/ml na każdy kilogram kotka! Szczęście w nieszczęściu Lucuś dzięki byciu miernotą potrzebuje więc mniej leku. Leku, który nie jest dopuszczony do obrotu w Polsce dlatego sama muszę go sprowadzić i sama prowadzić leczenie. Jego życie dosłownie leży w moich rękach. Jakby tego mało lek jest niesamowicie drogi a transport też do tanich nie należy. Dochodzą do tego dodatkowe koszta w postaci badań krwi (morfologia i biochemia), badań obrazowych (usg), wyposażeniu medycznym oraz dodatkowych suplementów. Tylko w ostatnim miesiącu aby dostać ostateczną diagnozę wyciągnęłam z kont jakieś 2 tysiące zł jeśli nie więcej.
O Właścicielce
Mam na imię Asia i mam 23 lata. Przedstawianie się mam wypracowane przez lata szkoły oczywiście, którą dalej kontynuuje na studiach dziennych na kierunku praca socjalna. Bardzo chce pracować w przyszłości w tym zawodzie i już teraz czynnie biorę udział w różnych wolontariatach, a z własnej inicjatywy często wspieram różne zbiórki. Dlatego tak bardzo liczę na to, że karma do nas obu powróci. Niedawno zostałam zdiagnozowana z Zespołem Aspergera i wiele to wyjaśniło w kwestii moich hobby, które zamierzam wykorzystać w prowadzeniu zbiórki ale więcej o tym na samym końcu! Mam drugiego kotka, który ma na imię Pan Fisław. On również jest z fundacji Ja Pacze Sercem. Przechodząc do tych mniej przyjemnych rzeczy. W Marcu niestety straciłam pracę ze względu na mój stan zdrowia. Przez wzgląd na pieniądze, muszę się również przeprowadzić z powrotem do rodziców. Leczenie Lucka zajmie co najmniej 84 dni.
O Panie Fisławie
W skrócie wołamy na niego Fisiu. Jest absolutną ciamajdą! Waży nieco ponad 5kg bo jest okropnym żarłokiem i zawsze wszystko wyjada. Teraz ma już 4 lata, a z nami jest od ponad roku. Nie ma oczka i ciągle wystawia język przez co wygląda bardzo figlarnie 😜 On też nie miał w życiu łatwo. Był bezdomniakiem, którego potrąciło auto (w schronisku nazwali go Maluch!). Właśnie przez ten wypadek trzeba było usunąć oczko i miał drutowaną szczękę, która do dzisiaj jest nieco krzywa i stąd wystawiony języczek. Później gdy trafił do schroniska, domu tymczasowego i w końcu do nas za każdym razem chował się miesiącami przed ludźmi. Niby kot był ale jedynym znakiem, że żyje były puste miseczki o poranku. Dzisiaj okazuje się, że to kolankowiec! I jeszcze pretensjonalny bo jak coś mu się nie podoba to chodzi i miauczy na całe osiedle.
O podziękowaniach
W ramach podziękowania podziękowania przygotowałam małą listę rzeczy, które mam nadzieję pomogą mi zebrać pieniądze a dla mnie będą przyjemnością. Jedyne o co proszę to wyrozumiałość bo emocje mogą być różne i mogę różnie być na siłach ale będę dzielnie nadrabiać!
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Offers/auctions 8
Buy, Support.
Buy, Support. Read more
Created by Organiser:
10 zł
Sold: 24
25 zł
Sold: 4
25 zł
Sold: 7 out of 300
50 zł
Sold: 10
50 zł
Sold: 3
50 zł
Sold: 1
100 zł
Sold: 9
250 zł
Sold: 3
Czy Lucyfer wyzdrowiał? Nie ma nigdzie żadnej informacji...
Przepraszam, właśnie umieściłam aktualizację :)
Uff!
Trzymamy kciuki za Lucyferka! Będzie dobrze ❤️