id: tcabr5

Ojciec uprowadzonych dzieci błaga o pomoc.

Ojciec uprowadzonych dzieci błaga o pomoc.

Inactive donations - the required operation of the Organiser of the fundraiser. If you are an Organiser - log in and take the required action.

Our users created 1 166 212 fundraisers and raised 1 212 568 980 zł

What will you fundraise for today?

Updates1

  • Od października 2017 roku mam kontakt z synami, ponieważ żona przestraszona przez opinię specjalistów z Rodzinnego Ośrodka, w którym byliśmy badani pozwala mi na widywanie dzieci. Widuję chłopaków mniej więcej raz na tydzień. Od grudnia, kiedy kontakty moje z synami zabezpieczył sąd, spędzam z Nimi co drugi weekend. Niestety, nie mam środków do życia, ponieważ na moim wynagrodzeniu w 100% (przychód z działalności gospodarczej) siedzi komornik alimentacyjny. Bank wypowiedział mi umowy wszystkich czterech kredytów i już mam pierwsze sądowe nakazy zapłaty całości wypowiedzianych kwot (w sumie ok. 70tys zł).
    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
There are no updates yet.

There are no updates yet.

Description

Wstawiam tę zrzutkę w imieniu mojego bardzo bliskiego znajomego. Jego historia, którą kilka dni temu usłyszałam wstrząsnęła mną, a wiem, że sytuacja, w której on się obecnie znajduje jest coraz gorsza. Także psychicznie facet siada już totalnie, ponieważ w kraju, w którym żyjemy prawo dla ojców jest bezlitosne. Poprosiłam go o napisanie kilku słów, byście i Wy wiedzieli, komu i dlaczego pomagacie. O ile oczywiście zechcecie. Niestety, On sam działa społecznie w bardzo szerokim zakresie, w związku z tym nie może tej zrzutki założyć pod swoim nazwiskiem. Drodzy Państwo - znam Go od lat - nie zawsze to ojciec jest tym złym, a matka tą krystalicznie czystą. Tutaj sytuacja jest dokładnie i odwrotna i ojciec, który dla dwóch swoich malutkich synków był całym światem nagle bez wyjaśnienia zniknął z Ich życia. Ten człowiek potrzebuje pomocy natychmiast. Prawo, które mamy w Polsce pozwala siłą wyrwać dzieci z ramion ojca, uprowadzić je w nieznane miejsce, po czym zażądać od niego alimentów, pozbawiając możliwości kontaktowania się z dziećmi. Pomóżcie, proszę... Dzień dobry. Jestem trzydziestokilkuletnim facetem. Do niedawna moje życie było normalne, ułożone, szczęśliwe. Miałem żonę, którą kochałem oraz dwóch niesamowitych synów – najwspanialszych facetów na świecie. Moje małżeństwo nie było idealne, ale starałem się walczyć o nie, ponieważ kochałem swoją żonę – do dzisiaj Ją kocham. Dała mi Ona dwóch synów idealnych. Chłopaków, którzy skradli me serce bez reszty, w których zakochałem się bez pamięci, przy których stałem się zupełnie innym, o wiele bardziej wartościowym człowiekiem. Którzy nauczyli mnie wrażliwości oraz pozwolili nabyć inteligencję emocjonalną. Kilka lat temu żona postanowiła założyć firmę wymagającą sporych nakładów finansowych. Niestety, sama nie zarabiała sporo i Jej zdolność kredytowa nie pozwalała na taką inwestycję. Postanowiłem, zarabiając rozsądne pieniądze, wziąć kilka kredytów gotówkowych na siebie, aby umożliwić Jej realizację marzeń. Niestety, firma ta wciąż nie przynosiła dochodów, a ja naiwnie brałem kolejne kredyty i zadłużałem się coraz bardziej, nie zauważając pewnej znaczącej rzeczy – moja żona uznała, że rosnące zadłużenie naszej rodziny nie obliguje Jej do stylu życia mniej kosztownego niż kiedyś. Byłem managerem pracowałem w sprzedaży – praca typowo biurowa – wydawać by się mogło, że bezpieczna. Niestety w połowie 2015 roku pojawił się u mnie nawrót ataków astmy, na którą intensywnie chorowałem w dzieciństwie. Uśpiona przez lata choroba zaatakowała. Niestety, przedłużające się ataki kaszlu i duszności spowodowały, że poszedłem na zwolnienie lekarskie, na które skierował mnie lekarz pulmonolog. Kilka tygodni po tym fakcie na moje miejsce został zatrudniony nowy manager – nie miałem już gdzie wracać. Pozostały kredyty oraz rodzina na utrzymaniu. Natychmiast zacząłem poszukiwania nowej pracy. Niestety, moja żona, aby rozwijać firmę potrzebowała szkoleń i kursów, na które co 2-3 tygodnie jeździła , spędzając tam całe weekendy. Nasi chłopcy mieli wtedy odpowiednio rok i 3 latka. Spędzałem z nimi większość czasu w ciągu dnia i całe weekendy. Byłem ojcem zaangażowanym w działalność rady rodziców w przedszkolu, a z młodszym maleństwem sypiałem każdej nocy w jednym łóżku ponieważ miał on ogromne problemy ze snem i budził się w ciągu nocy kilka-kilkanaście razy. Ktoś musiał czuwać. Jako, że żona rozwijała firmę, a ja byłem na bezpiecznym etacie, uznaliśmy, iż mogę zarywać nocki. Tak też było. Potem, gdy straciłem pracę, bez reszty poświęciłem się wychowywaniu chłopców. Niemal cały czas spędzałem z Nimi, nasza więź rosła z dnia na dzień, byliśmy nierozłączni, a ja coraz bardziej zakochany w swoich chłopakach i przede wszystkim dumny z Nich. Byłem ojcem w pełni spełnionym, bo samodzielnym, to ja ich uczyłem wymawiać pierwsze słowa, a starszego to ja nauczyłem mówić „r” i nie seplenić. To ja widziałem Ich pierwsze kroki i postępy w rozwoju, które tak bardzo napawały mnie dumą. Nie poznawałem samego siebie, kiedy bawiliśmy się razem, kiedy Ich przytulałem, kiedy rozmawialiśmy lub w tajemnicy przed mamą klikaliśmy kolorowe ikonki na tablecie – tak, nie byłem ojcem książkowo doskonałym. Moja surowa, zimna żona wychowywała chłopaków wg instrukcji z książek mądrych ludzi, ja Ich po prostu kochałem i czasem pozwalałem Im na więcej, za co solidnie obrywałem. W międzyczasie przez kilka miesięcy szukałem bardzo intensywnie pracy. Niestety przez kredyty wpadłem w pułapkę, która wymuszała na mnie znalezienie dobrze płatnego stanowiska. Firma mojej żony przynosiła grosze, albo to żona przynosiła te grosze do domu. W październiku moje limity kredytowe sięgnęły dna. Mi udało się znaleźć pracę, ale opartą o działalność gospodarczą w systemie czysto prowizyjnym. Niestety wtedy, gdy już straciłem możliwość dalszego finansowania rodziny na dotychczasowym poziomie, a nową pracę dopiero zaczynałem, dowiedziałem się, że moja żona ode mnie odchodzi. Oznajmiła, że jeżeli nie zgodzę się na szybki rozwód z mojej winy, zniszczy mi życie. Nie wierzyłem, ponieważ nie byłem świadom, do czego jest zdolna. Oznajmiła, że podział ma być prosty – Ona zabiera firmę i moich synów, ja miałem zostać z kredytami. 06go listopada do domu wtargnęli teściowie (niestety mieszkanie było ich, a ja nie byłem w nim jeszcze zameldowany) i podczas, gdy teść mnie napadł i szarpał się ze mną w salonie, moja żona i teściowa wyniosły z domu chłopaków. Tego dnia miało miejsce coś, czego nie zapomnę nigdy w życiu. Moich synków wczepionych we mnie siedzącego na dywanie i krzyczących „tatusiu, ja chcę do tatusia” Ich mamusia siłą wyrywała mi z rąk, czyniąc Im największą krzywdę, jaką można sobie wyobrazić. Grożono mi śmiercią, a na końcu wezwano policję, nazwano agresorem i wyrzucono z domu w ciągu 20 minut w asyście policji, dla której byłem ojcem rodziny, a więc na pewno to ja byłem tym czarnym charakterem. Zdążyłem zabrać tylko jedną torbę najważniejszych rzeczy – kosmetyków, trochę bielizny i ubrań. Kilka nocy spałem tego listopada w samochodzie. Potem zaczęli mnie przygarniać znajomi, u których nocowałem. Żona zablokowała mój numer telefonu, nie mogłem się do Niej dodzwonić, poprosić o kolejne rzeczy na zmianę oraz przede wszystkim zapytać, kiedy mogę zobaczyć moich synów. Błagałem o możliwość spotkania z chłopakami, prosiłem o możliwość zabrania kolejnych ubrań z domu – jakiś garnitur i kilka koszul do pracy. Nie mając grosza przy duszy, ponieważ dopiero otworzyłem działalność i rozpocząłem współpracę z firmą, pożyczałem pieniądze od znajomych, by kupić sobie najtańszy garnitur i kilka koszul. Moje długi zaczęły rosnąć, ponieważ zarabiałem bardzo niewielkie pieniądze. Nie wiem czy było to błędem, ale zamiast skupić się na swoich obowiązkach w pracy, jeździłem po powiecie, w którym mieszkam i poszukiwałem swoich synów, którzy mieli odpowiednio 2 i 4 latka. Odwiedzałem przedszkola i żłobki, legitymowałem się i pytałem czy tutaj nie ma moich dzieci. Tęsknota rozdzierała mi serce w sposób, którego nie da się opisać żadnymi słowami. I w przypadku tęsknoty za dziećmi nie jest tak, że czas leczy rany. Wręcz przeciwnie. Rosnące przerażenie jak bardzo rozłąka wpływa na zanikanie więzi pomiędzy chłopakami a mną powodowała i powoduje nadal coraz bardziej niepokojące myśli w mojej głowie. To nie pozwala spać, to nie pozwala normalnie egzystować. To oczywiście również nie pomogło w rozwoju biznesu, który miałem zadanie rozbudować u mojego pracodawcy. Udało mi się zobaczyć moich chłopaków tylko raz zrobiwszy najazd z policją na dom teściów, w którym akurat przebywali. Było to w okolicach wigilii. Dostali ode mnie po prezencie i spędziliśmy razem godzinę na zabawie. Dokładnie po tej godzinie wyrzucono mnie z domu. Wtedy po raz ostatni widziałem i słyszałem swoich synów. Moja żona wniosła pozew o rozwód oraz zamieszkała z dziećmi w miejscu, o którym nie chce mnie poinformować. Próbuje także zrobić ze mnie ojca i męża, który znęcał się fizycznie nad rodziną. Wie, że, choć jest to kłamstwem z jej strony, spowoduje, iż abym mógł zobaczyć dzieci, muszę przejść szereg badań i udowodnić przed sądem, iż nie jestem niebezpieczny. Mam świadków (sąsiadów, przedszkole, przyjaciół), ale to wszystko będzie trwało miesiącami, a w tym czasie przywiązanie chłopaków do mnie będzie spadać. Nie wiem nawet czy jeszcze o swoim tacie pamiętają, a ja od grudnia nie mam możliwości Ich zobaczenia i przytulenia, zapytania czy jeszcze mnie pamiętają. Nie wiem nawet czy są zdrowi i jakie dalsze postępy w rozwoju są ich udziałem. Każdej nocy walczę o sen, bo myśl o nich nie pozwala mi zasnąć. Każdego ranka zanim wyjdę z domu, zastanawiam się, co dzisiaj uda mi się zrobić, aby choć na moment swoich synów zobaczyć, może chociaż usłyszeć. Jeszcze rok temu nie wyobrażałem sobie, że można tak bardzo za kimś tęsknić i tak potwornie cierpieć. Nie miałem pojęcia, że tęsknota może być ogromna do tego stopnia, że każdej jednej nocy śnią mi się moi synowie. Kiedy widzę na ulicy jakiegoś ojca z dzieckiem, zaczynam płakać. Kiedy mijam sklep z zabawkami, wchodzę kupuję coś choćby za grosze, by to chłopakom przy jakiejś okazji dać. A to wszystko tylko dlatego, że moja żona postanowiła się ze mną rozwieść, a ja tego nie chciałem. Kiedy mi zagroziła, że mnie zniszczy, tylko się uśmiechnąłem, ponieważ nie wyobrażałem sobie nawet, do czego jest zdolna. Ale wystarczyło niewiele – wystarczyło, że zabrała mi to, co mam w życiu najcenniejsze – bliskość moich synków. Postanowiła, że zaatakuje najczulszy punkt, jaki posiadam – rozegra to moimi chłopakami bez jakiejkolwiek refleksji, że przecież to Im szkodzi najbardziej. Przez pół roku dawałem radę spłacać kredyty, ponieważ jestem świadomy, iż czysta historia kredytowa jest dla mnie gwarantem tego, że w przyszłości będę w stanie przy pomocy jakiejś pożyczki lub innej formy finansowania odbić się od dna. Niedawno dostałem wyrok zabezpieczający alimenty na synów, których nawet nie mogę zobaczyć. Od maja muszę je płacić w kwocie 1200zł, tyle samo wynoszą raty kredytów, wynająłem pokój za 400zł, by nie spać w aucie, do tego płacę ZUS w kwocie 490zł. To mniej więcej 3300 miesięcznych stałych moich kosztów. Nie wliczam tu kosztów jedzenia oraz benzyny, abonamentów telefonicznych. Do tego mam już 10tys pożyczone od znajomych, które miałem oddać do końca maja. Moje dochody obecnie kształtują się na poziomie 1500zł. Czasem muszę pożyczyć pieniądze, by kupić coś do jedzenia, czasem ktoś znający moją sytuację mnie ugości. Najważniejsze, to płacić kredyty i alimenty, ale nie mam już z czego. Do tego muszę udowodnić w sądzie, że jestem osobą z ustabilizowanym życiem i mającym, gdzie się spotykać z moimi synami, jeżeli już dojdzie do orzekania w tej sprawie. A mieszkam w malutkim nieumeblowanym pokoju, które grzecznościowo ktoś mi udostępnia na poddaszu pod Poznaniem. Cały czas próbuję rozwinąć ten swój biznes, ale wiem, że tak naprawdę straciłem pierwsze pół roku i zaczynam od nowa. Czego więc potrzebuję? Absolutnie każdej pomocy. Potrzebuję pieniędzy na adwokata, ponieważ nie mam grosza, by zapłacić za pomoc prawną w sądzie. Potrzebuję pieniędzy na regularną spłatę zobowiązań, ponieważ na tę chwilę żadne wsparcie finansowe dla firmy, która jest na rynku krócej niż rok nie jest możliwe (nie mam zabezpieczenia). Potrzebuję pieniędzy, by spłacić przyjaciół w ustalonym terminie, inaczej nie będę mógł na nich liczyć w kolejnej trudnej chwili. Potrzebuję środków, by sytuację moich dzieci omówić z jakimś psychologiem dziecięcym, a także sobie spróbować pomóc przetrwać kolejne tygodnie, miesiące rozłąki. Nie myślę już nawet o podstawowych rzeczach niezbędnych do życia, z których wszystkie zostawiłem w domu, z którego mnie wyrzucono - w tej chwili żelazko czy też czajnik to już dla mnie luksus, bowiem kuchnią nie dysponuję. Ostatnio przez telefon od teścia (tylko on odbiera ode mnie telefony) usłyszałem, że cały majątek wspólny żony i mój oraz mój własny sprzed ślubu, który został tamtego dnia w domu (komputery, tv, sprzęt agd, rowery, meble w mieszkaniu, moje ubrania etc) został przez nich wyprzedany. Tak, to kradzież i paserstwo, ale sprawiedliwości mogę domagać się w sądach dopiero, gdy mnie będzie na to kiedyś stać i jeżeli przetrwam emocjonalnie rozłąkę z moimi synami. I wiem, że będzie to trwało miesiącami. Obecnie nie mam nic prócz zdjęć w telefonie moich synków. Dzisiaj mają 2,5 oraz 4,5 roku. Potrzebuję normalnego życia przez najbliższych kilka miesięcy, by pokazać, że jestem dobrym ojcem, który kocha swoich synów i zasługuje na to, by Ich widywać, by Ich przytulać, i by go kochali tak jak kiedyś. O ile jeszcze po półrocznym celowym zrywaniu przez moją żonę więzi pomiędzy chłopcami, a mną cokolwiek do odratowania zostanie. Dlaczego Ona to robi? Bo wie, że nigdy z nimi nie miała takiej więzi jak ja, bo Ona miała firmę, a ja chłopaków. Bo wie, że żyjemy w kraju, w którym to ojciec musi udowadniać, że jest normalny, że nie jest groźny, że ma prawo widywać swoje ukochane dzieci, mimo, że jeszcze niedawno kiedy było to wygodne dla mamy mógł to robić każdego dnia o każdej niemal godzinie, nic nie udowadniając zaświadczeniami. Ostatnio kolega prawnik, który mi doradza powiedział: „będzie dobrze, będziesz mógł ich widywać co drugi weekend i dwa tygodnie w wakacje”. Spojrzałem na niego i się rozpłakałem. Ponieważ już nigdy nie będzie dobrze, bo nigdy nie będzie tak, że będę miał swoich chłopaków na co dzień. Nie będę widział jak rosną jak dojrzewają jak popełniają błędy i uczą się na nich, Jak się śmieją jak płaczą… Będę Ich widywał raz na dwa tygodnie… To jest dobrze? Nie, to nie jest dobrze, ponieważ jestem ojcem, a nie matką i nie mam żadnych szans na to, by wywalczyć możliwość sprawowania nad Nimi stałej opieki. Choć zrobię w sądzie wszystko, by tak się stało… To są moi synowie. Sąd zaocznie zasądził mi alimenty, których nie jestem w stanie płacić, mimo, iż dokładnie zna moją obecną sytuacją finansową. Zasądził mi alimenty w wysokości moich miesięcznych dochodów netto, pomijając kwestię tego, że płacę (płaciłem do kwietnia póki miałem z czego) kredyty mojej żony, muszę się z czegoś utrzymać, zapłacić ZUS i kupić jedzenie. Złożyłem zażalenie, nim decyzja sądu się uprawomocniła, ale żona bez chwili zwłoki przekazała sprawę do komornika, który bez czekania na uprawomocnienie się wyroku i bez uprzedzenia zajął wszystkie moje rachunki (prywatny oraz firmowy). W przypadku zajęcia alimentacyjnego (nawet nieprawomocnego) komornik zajmuje 100% wynagrodzenia i wszystkie możliwe rachunki. Nie mam dostępu nawet do mojej części majątku, by móc to sprzedać i spłacić naliczone zadłużenie. Każdy urzędnik rozmawia ze mną jak z intruzem, który jest winien swojej sytuacji, bo w końcu jestem ojcem, a więc zgodnie z prostym schematem wina musi leżeć po mojej stronie. Cała ta sytuacja spowodowała to, że w chwili obecnej jestem już bez środków do życia. Przyjaciele zapraszają mnie na obiad lub kolację do siebie, bo wiedzą, że chodzę głodny. Dodam także, że nie mam żadnej rodziny, do której mógłbym się zwrócić o pomoc. Nigdy nie miałem ojca, matka nie żyje od wielu lat. Nikt nie chce mi powiedzieć, kiedy zobaczę moich synków, nikogo nie interesuje to jak moi synkowie czują się w nowych realiach, w których bezlitosna mama i dziadkowie Ich postawili. Nikt nie zastanawia się czy mogę choć telefonicznie zapytać o zdrowie i samopoczucie moich synków. Nikt nie pyta, kiedy miałem okazję Ich po raz ostatni przytulić i czy przypadkiem ja nie potrzebuję jakiejś pomocy. Jestem ojcem, a więc w Polsce jestem śmieciem, o którym wystarczy, że matka powie, co uważa za słuszne, by go zdyskredytować i w ten sposób niszczy się człowieka, pozbawiając kontaktu z ukochanymi dziećmi bez choćby wysłuchania jego stanowiska oraz pozbawiając jakichkolwiek środków do życia. Pozbawia się go wszystkiego, niezależnie od tego, czy na to zasłużył czy nie. Kiedyś każdego dnia byliśmy nierozłączni… Trzech kumpli, przyjaciół, dwóch super braci i ich tatuś. W 24 minuty zabrano nam wszystko, bo tak postanowiła mamusia do spółki z dziadkami.

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
Find out more

Donations 61

no donations yet, be first to donate!

Amount and user data was hidden by organiser

Comments 9

 
2500 characters