Szanowni Państwo. Ośmielamy się prosić o pomoc dla naszej kochanej córeczki Amelki. 18 kwietnia- nasza wówczas 14 miesięczna maleńka, nagle przestała chodzić. Przez 3 tygodnie, że złym rozpoznaniem i złym leczeniem przebywała w Szpitalu na Chodzki w Lublinie. Kiedy zrobiono rezonans okazało się że ma 7 centymetry guz okolicy przykręgosłupowej. Naciekał on na aortę piersiową, opłucną, mięśnie, nerwy oraz przesunął rdzeń kręgowy. W wyniku tego ucisku doszło do krytycznego uszkodzenia rdzenia kręgowego. Amelcia została natychmiast przewieziona karetka do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Lekarze zdecydowali o natychmiastowej operacji ratującej życie. Nasza maleńka dzielnie walczyła. Przeżyła. Udało się ją uratować, lecz całego guza nie dało się wyciąć w całości. Pozostały 2 cm. Po zbadaniu histopatologii uslyszelismy straszną diagnoze- mięsak tkanek miekkich. 3 stopień zlosliwosci. Diagnoza zwalila nas z nóg....Przed malutka było 9 mega ciężkich cykli chemioterapii oraz kolejna operacja we Wrocławiu wykonana przez wybitnego profesora Godzinskiego. Udało się wyciąć pozostałości guza i odbarczyc kręgoslup. Szpital stał się naszym domem. Ból, cierpienie, spadki i załamania były codziennością. Maleńka zaczęła siadać, raczkować i stawać przy meblach. W grudniu mamy ostatni cykl chemioterapii. Mieliśmy nadzieję na koniec leczenia. Po konsultacjach lekarzy w Warszawie lekarze ze względu na dużą złosliwość i podstępność nowotworu zdecydowali o wysłaniu dokumentacji naszej córeczki do miasta Essen znajdującego się w Niemczech, z prośbą o leczenie protonoterapią. Czekamy na decyzję lekarzy z Essen. Do tej pory nie mieliśmy odwagi nikogo prosić o pomoc lecz koszty licznych dojazdów do Warszawy, koszty codziennego życia pochłaniają nasz budżet. Amelka wymaga długotrwałej rehabilitacji oraz chemii podtrzymującej. Dojazd do Niemiec,koszty wynajęcia hotelu oraz wyżywienie w obcym kraju przekracza nasze możliwości. Zwracamy się do ludzi dobrego serca o pomoc dla Amelci. Mama, Tata,brat blizniak-Dawid oraz brat Szymon. Dziękujemy