Miejska spółka domaga się ode mnie 580 zł zwrotu za koszty sądowe w sprawie dot. dostępu do informacji publicznej. Pomóż mi zebrać tę sumę i pokaż, że nie można karać za dostęp do informacji publicznej.

Dziękuję za wsparcie. Dziś (tj. 26 marca) wykonałem przelew.

Obok zamieszczam potwierdzenie przelewu..

W 2015 roku złożyłem (jako mieszkaniec Lublina) wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej do miejskiej spółki LPGK sp. z o.o. o udostępnienie m.in. umów kredytów/pożyczek i informacji o ich przeznaczeniu.

Spółka odmówiła udostępnienia tych informacji tłumacząc to tym, że stanowią one tajemnicę przedsiębiorstwa.

Zaskarżyłem taką odpowiedź do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. 22 grudnia 2015 sąd uznał, że spółka dopuściła się bezczynności i zobowiązał do załatwienia wniosku (sygn. sprawy II SAB/Lu 154/15, orzeczenie sądu: http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/FE5606EC2F).

LPGK odwołała się od wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten w dniu 10 stycznia 2018 uchylił wyrok sądu I instancji (sygn. sprawy I OSK 758/16, orzeczenie sądu: http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/3F8FCDBB8C). W ustnym uzasadnieniu sąd przyznał, że powodem uchylenia wyroku był fakt, że mój wniosek nie był podpisany. Jednocześnie zasądził ode mnie na rzecz spółki zwrot 580 zł kosztów postępowania kasacyjnego.

W dniu 13 marca 2018 odebrałem pismo, podpisane przez prezesa miejskiej spółki, który wzywa mnie do zapłaty pieniędzy w ciągu 14 dni, ostrzegając, że upływ tego terminu będzie skutkował wszczęciem postępowania egzekucyjnego przeciwko mnie.

Poniżej treść listu, jaki odebrałem dziś rano: