Mój największy przyjaciel, Hati / Batman / Kajtek poważnie choruje - guz, nowotwór na wątrobie. Ta zrzutka to element misji ratunkowej. Hatik każdego dnia pokazuje, jak bardzo chce walczyć i jak bardzo to jeszcze nie jest czas na poddanie! Jest moim Batmanem, ja jego Robinem - WALCZYMY.

Na początku chcę podziękować Ewelinie - do tej zbiórki, Kochana, pchnęło mnie Twoje pytanie o funkcjonowanie jakiejś zrzutki na leczenie Hatika. Nie jestem zbyt dobra w proszeniu o pomoc - sama raczej bym na to nie wpadła. 

Hati vel Batman zasługuje na najlepsze - na spokój, moją siłę i brak jakichkolwiek zmartwień o koszty. Dlatego też w jego imieniu będę wdzięczna za każde wsparcie, nawet symboliczne.

Ten guz, nowotwór na wątrobie, to taka 7 cm mini bomba, która w każdej chwili może pęknąć, a wtedy kilka minut i koniec. 

Jeszcze miesiąc temu nie przypuszczałam, że zdecyduję się na operację, która parafrazując lekarza, jest jedną z najtrudniejszych jakiej można się podjąć w weterynarii (silne ukrwienie wątroby). To, że dotyczy prawego a nie lewego płatu, nie ułatwia. 

Trafiliśmy jednak do wspaniałego specjalisty, chirurga i ortopedy jednocześnie (Hatiś od 5 lat ma problemy z kręgosłupem). Tutaj z kolei dziękuję Tobie, Magda - nie ma przypadków, miałyśmy się spotkać na tamtych nagraniach i miałam wspomnieć o moim Psajdaku. Twoja rola w tym całym procesie jest nieoceniona.

Do operacji dojdzie. Dlaczego? Bo choć nie chciałam go męczyć przez wzgląd na pozostałe schorzenia i wiek, nie chciałam egoistycznie utrzymywać go przy życiu, a raczej dać mu w ostatnich miesiącach tyle miłości, ile mam (prognozy przy braku operacji to 3-8 miesięcy), musiałam wszystko zweryfikować. Godziłam się z nieuniknionym, jednak on na każdym kroku pokazuje, jak bardzo pragnie cieszyć się życiem, jak bardzo je kocha i ma siłę.

Hati na ten moment czuje się dobrze, serio dobrze i to nie jest moje życzeniowe myślenie. Zaczęłam „wsłuchiwać się” w to, czego chciałby on - jest w nim wielka wola walki i życia. W przeciągu miesiąca raz przyjął 1/4 tabletki przeciwbólowej - więcej nie było potrzeby. Jest kulką szczęścia, zaczepnym nicponiem, który biega za nami po całym mieszkaniu i swoją buźką krzyczy: „no baw się ze mną albo miziaj, człowieku”. Od zawsze opiekunowie innych psów pytająco stwierdzali: „a on jest młodziutki, prawda?”. No nie, nie jest - ma 11 lat, ale SERCE I DUSZĘ szczeniaka. 

Każdego dnia pytam: „Mordo, a czego chcesz Ty?”. Wiecie co on na to? - merda ogonem, uśmiecha paszczę i drze się o żarcie. Widzę, że on się nie poddał - w takim wypadku ja tym bardziej nie mogę. 

Jego nie da się nie kochać, taki już jest. Choć boję się operacji ogromnie, boję się, że odejdzie na operacyjnym stole, nie mogę nie pójść za tym, co do mnie „mówi”. 

Zrobiliśmy szereg badań, żeby wykluczyć pozostałe ryzyko:

• jelitka czyste, bez utrudnień typu robaki i pasożyty;
• echo serca idealne, zmiany tylko wynikające z wieku, kompletny brak przeciwwskazań do narkozy (Pani Doktor na pożegnanie życzyła nam powodzenia, a do Miśka rzuciła: „do zobaczenia za rok na kontroli, Zuchu”);
• USG płuc super, raczysko nie dało tam jeszcze przerzutów.

Istnieje wielka szansa, że to początkowe stadium i Chłop da sobie radę. A silny jest, możecie mi wierzyć! Fighter jak wszyscy w stadzie.

Operacja kosztuje 6 000 zł, histopatologia, rekonwalescencja i późniejsze kontrole w okolicach 1 500 zł. Jeśli uda nam się zebrać cokolwiek więcej, ABSOLUTNIE wszystko przekażę na jedzenie i potrzebne leki do schronisk. Właśnie w bidulu ponad 8 lat temu znalazłam mojego Kajtka - Zydelka (to pies wielu imion i ksyw).

I to tyle. Do końca własnego życia będę wdzięczna za każde wsparcie dla Hatika - to jedno z najważniejszych istnień w moim życiu. Przeszliśmy wspólnie przez wiele, przejdziemy i przez to.

Jeśli nie możecie wesprzeć go finansowo - MYŚLCIE O NIM CIEPŁO I TRZYMAJCIE KCIUKI 

Peace & Love

• Wojtaszka