id: ua8erk

Pokonać neuroboreliozę

Pokonać neuroboreliozę

Our users created 1 271 727 fundraisers and raised 1 476 262 982 zł

What will you fundraise for today?

Create fundraiser

Description

Nazywam się Dominika Wojtulewicz, mam 32 lata.


Wcześniej pomagałam organizować zrzutki innym osobom znajdującym się w potrzebie, a teraz sama znalazłam się w potrzebie. Bardzo trudno było mi zabrać siły do napisania tekstu o sobie.


Historia mojej choroby nie jest długa, ale sama choroba zaatakowała mnie bardzo szybko. Jest bardzo agresywna, wyczuwa wszystkie słabe punkty mojego słabego organizmu, niską odporność, problemy ze stawami, żołądkiem i jelitami dały o sobie znać. Pomimo szybkiej reakcji, choroba nie odpuszcza, co bardzo mnie niepokoi.


Wszystko miało miejsce w kwietniu 2025 roku, kiedy ugryzł mnie kleszcz. Już po dwóch tygodniach zaczęły się ze mną dziać dziwne rzeczy, takich objawów nigdy wcześniej nie miałam: zesztywniał mi kark, pojawiły się zawroty głowy i silne migreny, nie mogłam patrzeć na światło, mdliło mnie, miałam takie pulsowanie w głowie, jakby zaraz miał mi pęknąć mózg... Zauważyłam, że mam problemy z zebraniem myśli i mówieniem, zapominałam słów. Co ciekawe ból umiejscawiał się, głównie tam,

gdzie miałam zwyrodnienia, czyli kręgi szyjne i kolana.


4 maja 2025 Udałam się na SOR, gdzie absolutnie stwierdzono, że to bóle od kręgosłupa. Zaprzeczano jakoby było to od kleszcza, ignorowano ten fakt, że ugryzł mnie niedawno kleszcz. Wypisano do domu. Ponieważ bóle i objawy neurologiczne nasilały się, tak mi wszystko wirowało przed oczami i bolała głowa, że nie mogłam chodzić, więc lekarz POZ skierował mnie do szpitala zakaźnego, gdzie

przebywałam 10 dni. Tam wykonano biopsję płynu mózgowo-rdzeniowego, leczono mnie objawowo paracetamolem. W badaniu Western- blot wyszła borelioza, ale lekarze stwierdzili, że nie wierzą w te wyniki. Przypisali mi doustnie antybiotyk doksycyklinę na 14 dni, i z diagnozą zapalenie opon mózgowych na wypisie

wysłali do domu. W szpitalu odmówiono mi podania antybiotyku dożylnie, który działa skuteczniej, dociera do zakażonych miejsc, przekracza barierę krew – mózg, a już w tedy wiadomym było, że mam dużo objawów neurologicznych.


Niestety leczenie nie przynosiło poprawy, nadal miałam zawroty głowy i bóle, światłowstręt, problemy z pamięcią, a do tego pojawiły się nowe dolegliwości - bóle kończyn dolnych. Wysłana zostałam ponownie do szpitala zakaźnego, gdzie lekarze odmówili ponownego przyjęcia, twierdzili, że to nie ma nic wspólnego z boreliozą, która przecież wyszła w jednym z badań. W związku z bólami kończyn odesłali mnie do chirurga naczyniowego i sugerowali opiekę psychiatry. Chirurg naczyniowy na SOR wykluczył zakrzepicę i powiedział, że potrzebuję opieki lekarza chorób zakaźnych. I tak znowu wróciłam do domu z niczym, bez konkretnej i skutecznej pomocy...


Choroba niestety postępowała bardzo szybko, byłam coraz słabsza, pojawiły się kolejne objawy: sztywniały mi stawy kolanowe, puchły łydki, potem stawy w łokciu. Na podstawie swoich doświadczeń mogę z całą odpowiedzialnością potwierdzić, że leczenie boreliozy nie jest w naszym kraju refundowane.


Postanowiłam pójść do lekarza prywatnie, który na podstawie opisanych objawów zalecił wykonanie panelu koinfekcji odkleszczowych i dalszą długoterminową antybiotykoterapię. Panel na koinfekcje wykonałam i czekałam na wyniki. Z uwagi na bóle kolan inny lekarz wykonał prywatnie badanie Usg, które wykazało stan zapalny stawów kolanowych oraz włóknienie mięśni. Aby zatrzymać ten stan, rehabilitant przychodził co 3 dzień i musiał mi rozmasowywać „posklejane mięsnie łydek”. Nie mogłam sama wyjść z domu, bo zaraz kręciło mi się w głowie, bolały nogi i utykałam. Po kilku dniach doszło jeszcze puchnięcie rąk i ból w stawie łokciowym...


Ponownie udałam się prywatnie do lekarza, który widząc wyniki badań i mój wycieńczony organizm, stwierdził, że wymagam zmiany antybiotyku. Zlecił mi mocniejszy środek - Biotrakson 2,5 mg na 10 dni, tym razem w kroplówce, żeby lepiej i szybciej działał. Leczenie odbywało się w domu... Nikt w ramach NFZ nie chciał mi tego zlecić w szpitalu ani w przychodni... Lekarstwo, strzykawki, wenflony i inne konieczne rzeczy również było nierefundowane. Pielęgniarz przychodził do domu co trzeci dzień, aby zmieniać wenflon, w pozostałe dni moja mama nauczyła się podłączać kroplówki, aby obniżyć koszty leczenia...


Niestety tego leczenia nie przeszłam do końca, w dziewiątym dniu wysiadła mi wątroba, pojawiły się wysokie próby wątrobowe oraz ostre bóle z prawej strony brzucha- znowu wylądowałam na SOR. Trzeba było odstawić antybiotyk.

W międzyczasie przyszedł wynik na koinfekcje, okazało się, że kleszcz poza boreliozą zakaził mnie kilkoma infekcjami odkleszczowymi, w tym babeszjozą, bartonellą, anaplazmozą i mykoplazmą. Przy mojej słabej odporności, chorych jelitach i problemach z żołądkiem, był to poważny problem.


W obecnej sytuacji moje leczenie zostało przerwane, nie mogę kontynuować antybiotykoterapii ze względu na podrażnioną wątrobę. Lekarz na prywatnej wizycie, stwierdził, że z tak słabą wątrobą mogę stosować jedynie specjalne zioła i tlenoterapię. Objawy po ukąszeniu kleszcza utrzymują się dalej. Mam zawroty i bóle głowy, problem z pamięcią, a po odstawieniu antybiotyku powoli wracają bóle stawów. Ta choroba powoduje osłabienie całego organizmu, ospałość, otępienie. Bardzo się boję, że nigdy nie wrócę do dawnej sprawności. Przy szybkim, jednoczesnym włączeniu tlenoterapii oraz specjalistycznej ziołoterapii pod opieką lekarza istnieje duża szansa, że powrócę do zdrowia, będę mogła zająć się działaniami artystycznymi, pomaganiem innym. I co najważniejsze normalnie żyć...


Dlatego zwracam się do osób dobrej woli, pomóżcie mi w zwalczeniu neuroboreliozy. Choroba została zdiagnozowana szybko i moje szanse na wyzdrowienie są jeszcze duże. Do tej pory (od 20 maja do 15 czerwca) na swoje leczenie, badania, leki, konsultacje specjalistyczne i suplementację osłonową na słaby żołądek wydałam 10 tysięcy złotych. Ponieważ mój organizm jest słaby, musze mu zapewnić mocniejszą osłonę na dalsze leczenie, wzmocnić wątrobę oraz stosować restrykcyjną dietę.


Brakuje mi pieniędzy na wykupienie tlenoterapii i ziół oraz zapewnienie sobie specjalistycznej opieki lekarskiej. Niestety w Polsce NFZ refunduje tylko leczenie antybiotykiem, który u mnie nie zadziałał...


Liczy się czas.

Z całego serca dziękuję wszystkim darczyńcom.

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Moneyboxes

Nobody created moneybox for this fundraiser yet. Your moneybox may be the first!

Comments

 
2500 characters
Zrzutka - Brak zdjęć

No comments yet, be first to comment!