Udar zabrał mi wszystko, a teraz chcą odebrać mieszkanie.
Udar zabrał mi wszystko, a teraz chcą odebrać mieszkanie.
Our users created 1 233 773 fundraisers and raised 1 371 535 693 zł
What will you fundraise for today?
Updates1
-
Jest możliwość licytacji przekazanego obrazu lokalnej artystki Pani Agnieszki Bohdziun widać Pani ma talent i pasje i przede wszystkim dobre serduszko taki obraz zawsze morze wam przypominać ze praktycznie pomogliście komuś uratować życie i sami jesteście dobrymi ludzmiobraz jest naprawdę ładny nie bohomaz https://allegrolokalnie.pl/oferta/zywy-natura-tulipany-malowany-na-plutnie-farbami foto na licytacji
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Hejka wszystkim dobrym ludziom!
Nazywam się Patryk. Nie wiem jak zacząć… Nigdy o nic nie prosiłem, by ktoś dał mi coś za darmo. Niestety moje życie potoczyło się tak, że teraz potrzebuję pomocy. Jesteście moją ostatnią deską ratunku. Czuję się, jakbym był w wodzie i tonął… Z wody wystaje tylko głowa, ale woda dalej się leje. Trudno jest mi prosić o pomoc, bo czuję, że jest teraz więcej osób potrzebujących, choćby w związku z sytuacją na Ukrainie. Jednak moje życie potoczyło się tak niefortunnie, że muszę poprosić Was o wsparcie. Zrzutkę zdecydowałem się założyć dzięki namowie znajomych i przyjaciół, którzy uświadomili mi, że wstydem nie jest prosić o pomoc.
Straciłem wszystko, co kocham – moja historia
Udar pnia mózgu
25 maja 2018 roku obudziłem się o piątej rano, żeby iść do pracy… Jednak po chwili nie mogłem już się ruszyć, zdrętwiała mi cała prawa strona ciała i przestałem praktycznie widzieć. Moja żona zadzwoniła na pogotowie. W szpitalu stwierdzono udar pnia mózgu. Na oddziale intensywnej terapii, dwa tygodnie walczyłem o życie. Nie mogłem ruszać prawą stroną ciała i widziałem podwójnie, a cały obraz był odwrócony. Przeniesiono mnie na neurologię. Tam uczyłem się wszystkiego na nowo – nawet połykać jedzenie, bo wcześniej dławiłem się śliną. Kolejnym etapem było przewiezienie mnie na oddział rehabilitacji. Tam dzięki pracy specjalistów i samozaparciu, by wrócić do sprawności, postawiłem pierwsze, nieśmiałe kroki. Nadzieja na powrót umiejętności chodzenia i sprawności ręki wróciła. Po czterech miesiącach pobytu w szpitalu wróciłem do domu z balkonikiem. W mojej głowie była tylko nadzieja i myśl, by znów być zdrowym, jak dawniej. Zrobienie jakichkolwiek postępów zajęło mi rok… Jednak nigdy nie wróciłem do pełnej sprawności – nie mogę już poruszać się tak, jak wcześniej bez żadnych problemów. Cieszę się, że przestałem widzieć do góry nogami…
Utrata żony i córki, groźba utraty mieszkania
Po kolejnych trzech latach przyszła pora na kolejny cios. Odeszła ode mnie żona i zabrała mi kogoś, kogo kochałem najbardziej na świecie – córkę. Zostałem sam ja i moja niepełnosprawność. Jedyne co jeszcze mi pozostało to nasze wspólne mieszkanie. Ale najprawdopodobniej i to stracę, bo mieszkanie wzięliśmy na kredyt. Mieszkaliśmy tam razem 9 lat. Do spłacenia pozostało jeszcze 90 000 zł. Jeśli nie uda mi się go spłacić, mieszkanie będzie musiało zostać sprzedane. To mieszkanie jest dla mnie bardzo ważne, bo moja niepełnosprawność nie pozwala mi na podjęcie pracy, dostaję jedynie rentę – 1400 zł i 500 zł dodatku dla ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji. Zapewnia mi też ono bliską odległość do lekarza – około 10 minut. W innym wypadku dojazdy do szpitala stanowiłyby duży koszt dla mnie.
Sam i z pomocą rodziny jakoś daje radę, ale bez przerwy przychodzi jakaś choroba, która wymaga hospitalizacji, więc zero wiatru w żagiel. Nie mam praktycznie zdrowia, moje chodzenie tylko przypomina chodzenie, ręka ledwie działa, bóle neuropatyczne czasami są nie do zniesienia. Najgorszy jest ból twarzy – jakby ktoś palił ogniem. Leki tylko trochę łagodzą ból.
Pomóżcie mi odzyskać nadzieję…
To wszystko sprawia, że potrzebuję pomocy w spłacie mieszkania. Ciągle coś tracę w życiu – najpierw zdrowie, później żonę, ukochaną córkę i psa, a teraz moje miejsce na ziemi… Chciałbym mieć chociaż to, co kocham i co mi jeszcze zostało, czyli to mój kąt. Kiedy go stracę, nie będę miał już nic. Nawet wiary w to, że kiedyś może być lepiej. Dlatego bardzo proszę Was o pomoc. Chciałbym po prostu móc obudzić się rano i wierzyć, że może być lepiej, że jest dla mnie jakaś nadzieja…
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Powodzenia
Nie trać nadziei. Nadejdzie lepsze jutro, małymi kroczkami ale w końcu nadejdzie... :)
Trzymam kciuki!
Zdrowia i dużo siły. Trzymaj się
Życzę dużo zdrowia