Witam wszystkich. Jestem Kasia. Mam 41 lat i jestem mamą wspaniałego 11 letniego jedynaka. Los już kiedyś mnie doświadczył a dokładnie 6 lat temu kiedy zmarł tata Tymka. Mieszkaliśmy w pięknym starym domu z którego dziś nie zostało nic bo matka partnera postanowiła go sprzedać i tak o to niestety dom ten został zburzony. Mając 35 lat i pięcioletnie dziecko zostałam zmuszona do przeprowadzki do rodziców. Już wtedy byłam w nowym związku w którym jestem do dzisiejszego dnia. I myślałam że ułoży nam się i wszystko będzie dobrze. W tym czasie wzięliśmy pieska którego właściciele chcieli oddać do schroniska ja przywiozłam swojego psa z poprzedniego domu. Wszyscy kochamy zwierzęta i krzywdy nie sami im zrobić ale do rzeczy. Wynajmowaliśmy mieszkanie w Chorzowie Starym niestety właścicielka wypowiedziała nam umowę. Dawno myślałam żeby szukać innego mieszkania bo pod względem technicznym kamienica nie nadaje się do mieszkania. Zapadają się podłogi i jest duży grzyb. Chcąc wyremontować pokój dla Tymka poskuwaliśmy tynk i przez to zostaliśmy oskarżeni o dewastację. Ogólnie właścicielka nie ma pojęcia o wynajmowaniu mieszkań i o stanie budynku. W pierwszym roku dach przeciekał i jej mąż nałożył ciężka papę która dodatkowo obciążyła nam sufit. Zbieram teraz na karcie na nowe mieszkanie bo tu i tak boję się zostać. Niestety nasze zarobki nie pozwalają nam na nią odłożyć i nie mamy czasu. Moim marzeniem jest w końcu mieszkać normalnie. BARDZO PROSZĘ O POMOC.