Pomoc po drastycznym pogorszeniu stanu zdrowia
Pomoc po drastycznym pogorszeniu stanu zdrowia
Our users created 1 231 888 fundraisers and raised 1 365 376 997 zł
What will you fundraise for today?
Description
Witam, nazywam się Grzegorz, jestem zwyczajnym człowiekiem chcącym żyć w miarę zwyczajnie. Niestety od najmłodszych lat życie nie oszczędza mi zdrowia fizycznego jak i psychicznego.
Już od urodzenia miałem pod górkę głownie przez moją matkę, która zamiast zapewnić dziecku w miarę normalne dzieciństwo wolała z 2 letnim dzieckiem mieszkać po pustostanach lub u ludzi którzy za nią nie przepadali. Do 8 roku życia było w miarę normalnie, matka wróciła do mojego ojca ale po moich ósmych urodzinach matka postanowiła rozwieźć się z moim ojcem i dała 8 letniemu dziecku wybór czy chce zostać czy iść z matką. Ciężko jest dziecku zrozumieć co jest dla niego najlepsze więc z perspektywy czasu wiem tylko że popełniłem złą i nielogiczną decyzję która miała i wciąż ma na mnie wpływ w dorosłym życiu.
Przez kolejne 4 lata przeprowadzałem się łącznie 12 razy, po całej Polsce. Matka wynajmowała mieszkanie, nie płaciła i znajdowała kolejne mieszkanie. Pomijając wszelakie "wyskoki" mojej matki, jej partnerów i epizody które teraz mogę nazwać ekstremalną patologią, źle wspominam też rzeczy takie jak konieczność zapewnienia sobie jedzenia samemu, konieczność pracy po szkole sprzedając gazety czy wieczne udawanie w szkole że zapominam podręczników lub zostawiłem śniadanie w domu. Przez ten okres nabrałem strachu przed ludźmi i wstydu do samego siebie.
Co wakacje jeździłem do mojego taty, pomimo że matka opowiadała mi straszne i okrutne kłamstwa na temat mojego ojca. Tato nie miał dobrej sytuacji finansowej ale zawsze znalazł sposób żeby przejechać całą Polskę tylko po to żeby się ze mną zobaczyć.
W wieku 12-13 lat podjąłem jedną z najlepszych decyzji w moim życiu i kilka dni przed powrotem do matki z wakacji, powiedziałem mojemu tacie że chcę u niego zostać. W dwa tygodnie zorganizował wszystko co było niezbędne jak szkoła i opieka.
Niestety w tym samym roku po kilku napadach, zdiagnozowano u mnie epilepsje, torbiel w głowie oraz stany lękowe. Jest to wyrok do końca życia. Choroba ma charakter ogniskowy i lekooporny. Leki pomagają ale nie wykluczają ewentualnych napadów.
Po latach nauczyłem się jakoś żyć z tym wyrokiem.
Skończyłem szkołę techniczną, podjąłem prace. Nie spocząłem z myślą że nic już w życiu nie osiągnę, nie jestem w stanie pracować i zarobić na swoje utrzymanie.
W wieku ok. 22 lat zakochałem się, zamieszkałem z ukochaną, nawet się zaręczyłem.
Byłem zwyczajnie szczęśliwy
Był zwyczajny dzień
Następnego dnia praca
Ja do pracy, narzeczona do pracy
Położyliśmy się spać
Z samego rana wstałem
Ale... tylko ja się obudziłem
Moja narzeczona zmarła we śnie
Człowiek postrzega czas różnorako. Praca 8 godzin czasem dłuży się jak cały dzień. Mi się wydawało jakby 8 godzin minęło w kilka sekund. Wiele myśli zwłaszcza tych złych krążyło mi po głowie, nie radziłem sobie z tym że sam początek życia już runął. Mój ojciec jak zawsze dawał z siebie wszystko żeby mi pomóc. Z czasem pogodziłem się z faktem że życie jest jakie jest, ważne żeby nigdy nie zapomnieć...
Czas mijał, choroba jak i wspomnienia czasem dawała się we znaki ale ważne żeby się nie poddać. Iść ku lepszej przyszłości.
Znów jestem zakochany, nawet zaręczony, staram się powoli remontować mieszkanie które się niestety przeciąga już rok. Niemniej choroba uderzyła znowu, jak nigdy, a praca która była może nie najlepsza ale w miarę dobra przepadła.
Pod koniec sierpnia tego roku dostałem napadu w pracy i rozbiłem głowę... Za chwilę kolejnego ataku.
Po przewiezieniu na SOR dostałem kolejnych trzech napadów. Choroba dała się we znaki jak nigdy dotąd.
Wypadek w pracy sprawił że pomimo tego że mam umowę na czas nieokreślony to zostałem zdegradowany na znacznie niższe stanowisko. Taki dostałem warunek jeżeli chcę zostać w pracy.
Nauka poszła w las i teraz pracuję tam gdzie pracować może każdy chętny. Ja pomimo choroby mam ręce do pracy, dzięki Bogu. Pomimo przewlekłej choroby zawsze chciałem pracować bo żyć z czegoś trzeba. Z doświadczeń dzieciństwa niewiele mi potrzeba żeby żyć w szczęściu. Ale i to teraz okazuje się ciężkie.
Jestem w trakcie przeprowadzania wielu badań. Kilka tygodni na chorobowym jak i degradacja sprawiło że standard wynagrodzenia spadł drastycznie.
Obierając swoje doświadczenia życiowe, znikomą pomoc od naszego państwa jak i niewielką wiedze na temat statystycznie dużym odsetku mężczyzn żyjących w depresji w naszym kraju, moim celem w przyszłości jest założenie fundacji pomagającej w uświadamianiu czym jest i jak sobie radzić z depresją. Szczególnie zależy mi na tym żeby zwłaszcza mężczyźni Ci młodsi jak i Ci starsi nie wstydzili się prosić o pomoc. Statystycznie w naszym kraju większość ludzi odbierających sobie życie to właśnie mężczyźni. Co nie znaczy rzecz jasna że pomoc dotyczyłaby tylko i wyłącznie ich. W wielu przypadkach nawet osoba nie zdaje sobie sprawy że potrzebuje pomocy, tłumacząc sobie że jest jak jest i takie jest życie. A życie może być dobrym miejscem jeżeli tylko człowiek uświadomi sobie że poproszenie o pomoc to żaden wstyd, a właśnie akt odwagi.
Chciałbym prosić każdego chętnego o niewielką pomoc na spłatę bieżących wydatków i zobowiązań póki nie stanę na nogi. Jeżeli ktoś nie ma takiej możliwości to udostępnienie będzie równie cenne.
Dziękuje wszystkim którzy dotarli aż tutaj
Pozdrawiam
Grzegorz
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Offers/auctions 1
Buy, Support.
Buy, Support. Read more
Created by Organiser:
Final price
600 zł
Number of bidders: 2
Małpy silne razem! Bądź zdrów