Rok temu zdiagnozowano u mnie raka pluc. Poddalam sie operacji (labectomy) w ktorej usunieto mi kawalek pluca. Byla nadzieja, ze bede zdrowa - niestety po niecalym roku nastapil nawrot choroby z przerzutem do wezlow chlonnych w klatce piersiowej i tym razem jest juz nieoperacyjny. Poddalam sie radioterapii i chemioterapii (nie moglam jej ukonczyc ze wzgledu na bardzo zle wyniki) i  to niestety nie rokuje najlepiej. Radioterapia poparzyla moj przelyk, ktory bardzo pomalu sie goi. Po wielu rozmowach z doswiadczonymi ludzmi zrozumialam, ze musze sie nauczyc zyc z rakiem i ze jedyna szansa dla mnie jest przedluzenie sobie zycia w mozliwie dobrej kondycji tylko za pomoca odpowiedniej diety i suplementacji, ktora jest bardzo droga, wrecz nieosiagalna dla zwyklego czlowieka. A mam dla kogo zyc - mam mala corke, ktora musze i chce wychowac... 

W sklad suplementacji wchodza komorki macierzyste, ktore kosztuja 2,800 euro, systematyczne wlewy dozylne, terapie plazmowe i mnostwo roznych mineralow, oraz kontrole Maintrak. Koszt tego wszystkiego przekracza wiele tysiecy funtow i niestety na tym sie nie konczy a i systematycznosc odgrywa tu ogromna role. W tej sytuacji zmuszona jestem prosic o Wasza pomoc, poniewaz w Was jest sila! Sama nie dam rady. 

Nie prosze o wspolczucie, prosze tylko o pomoc, pozytywna energie i usmiech na Waszych twarzach. Wciaz jest szansa na uspienie raka na wiele lat. Jezeli mozecie to prosze udostepnijcie to. W ten sposob tez pomagacie. Dziekuje kochani xxx