Edit: Pies słabnie w oczach.. Biopsja wykazała :włókniakomięsak. Amputacja łapy idzie bo nowotwór lubuje się w przerzutach.. Najgorsze, że ona ciągle czeka .. Brak pieniędzy = brak operacji ratującej życie. W czasie świąt jeszcze mogłabym mieć ją gdzie przetrzymać.. Teraz może i z tym być problem.

Bardzo dziękuje za wszystkie wpłaty.

Wesołych i zdrowych świąt.

Na wstępie zaznaczę, że pies nie mój. Zostałam poproszona o ratunek dla niej.

Dafi - suczka w typie mix Husky z ON lat około 9. właściciel : firma państwowa.

09 października Dafi zaczęła się źle czuć - podejrzenie babeszjoza i wizyta u weterynarza. Weterynarz przy ratowaniu Dafi zauważyła, na jej łapie zgrubienie - które jak powiedziała nie zamierza dotykać bo nie wiadomo czy pies w ogóle przeżyje..

Psa wyleczono to można się było zająć łapą. I to co mnie w ogóle przeraziło u tego weterynarza to jest to, że taką narośl w ogóle nie zbadała tylko leczyła ją "na oko" z podawaniem leku na zmniejszenie obrzęku. Guzek rósł, obrzęk się nie zmniejszał to weterynarz zaleciła tylko i wyłącznie "amputację łapy". - do tej pory pieniądze dawała firma która po usłyszeniu ile amputacja i opieka będzie kosztować stwierdziła, że nie zamierza więcej sponsorować psa. Tutaj bardzo dziękuję co niektórym pracownikom którzy dokładali się do leczenia Dafi (smaczki, preparaty, opatrunki) .

23 listopada - Zabrałam na swój koszt psa do lepszego weterynarza, (Miłovet Międzyrzec) pani doktor bardzo się przejęła stanem Dafi. Zostało zrobione RTG oraz biopsja na którą czekamy na wyniki (2 tygodnie). RTG pokazało, że guz jest bardzo blisko tkanek i operacja choć ciężka może jednak zostać przeprowadzona. Niestety musimy czekać na wyniki. Jeśli się okaże, że to guz złośliwy - amputacja będzie przeprowadzona ze względu na późniejsze możliwe przerzuty. Jeśli niezłośliwy będzie operacja wycięcia.

Koszt operacji został oszacowany na około 1000 zł do tego będzie dochodziła opieka pooperacyjna (500) i wcześniejsza wizyta u weterynarza (410) . Niestety przy moich zwierzętach nie podołam finansowo aby pomóc i jej. Ale myślę, że dam radę ją zabrać na jakiś czas do siebie aby pilnować opatrunków.

Od wielu lat pomagałam pieniężnie ratować psy wpłacając na konta czy na zrzutkę a teraz proszę o pomoc was. Nawet kilka złotych to już wiele dla mnie a jeszcze więcej dla Dafi która powinna jeszcze przeżyć spokojnie kilka lat.

Za każdą wpłatę dziękuje z całego serca i pamiętajcie, że dobro wraca zawsze.

P.S. Tak, Dafi jest na łańcuchu ale siedzi na nim około 8h (czas pracy) kiedy bramy podwórza są pootwierane potem jest spuszczana, chodzi również na spacery. Miała kojec i to podwyższony ale zawsze wyła w niebogłosy i robiła wszystko aby się wydostać często narażając życie.

P.S. 2 na końcu na zdjęciach umieściłam śmiechowy opis badania u 1 weterynarza.