Drakaris jest uroczym 6 miesęcznym kocurkiem, uwielbiającym człowieka i spanie pod kołderką….jeszcze przed dwoma tygodniami był rozbrykanym radosnym kociakiem z wspaniałą perspektywą na nowy dom stały… Choroba przyszła nagle, niespodziewanie... i wciąż zbiera potężne plony w malutkim organizmie naszego malucha. Pierwsze objawy zaczęły się ponad 2 tygodnie temu - Drakarisek poczuł się źle, zaczął się ślinić i przestał jeść. Weterynarz zdiagnozował Kaliciwirozę, kocurek miał ogromną ilość paskudnych nadżerek w buźce. Szybka reakcja, antybiotyk, jednak wirus był bardzo zawzięty i poprawa następowała bardzo powolutku. Kociak przez nadżerki nie jadł więc musiał dostawać kroplówki. Codzienne wizyty u weterynarza na zastrzykach w końcu po dwóch tygodniach przyniosły efekty i widać było że kociak pomału wraca do siebie. Zaczął już szaleć po domu, bawić się piłkami i apatyt nareszcie powrócił. Niestety radość trwała bardzo krótko, zaledwie po 2 dniach dobrego samopoczucia Draqi obudził się jak codziennie, przyszedł się pomiziać, zeskoczył z łóżka i horror wrócił. Wymioty, biegunka, temperatura, osowiałość, apatia. Nikt nie przypuszczał, że tak dorodny i silny 6 miesięczny malec na oczach zmieni się w kruchą, słabą istotkę. Drakaris ze sztabem weterynarzy wciąż walczy! Nawet czasami próbuje jeść, ale jego ciałko jest bardzo wykończone codzienną masą zastrzyków i leków doustnych, więc karmimy go płynną zawiesiną w strzykawce. Lekarze już trzykrotnie zmienili leki na silniejsze, nie wiadomo co mu jest i czemu stan tak nagle się pogorszył. Zadłużenie u weterynarza wciąż rośnie, a kociak dalej czuje się źle. Musimy ratować Drakarisa, nie możemy pozwolić żeby z braku finansów odmówić mu dalszego leczenia. Kochani, nigdy nie zawiedliście i wiemy, że nie zawiedziecie i teraz. Koszty są ogromne, faktury przekroczyły już 600zł .. Pomóżmy Draqowi dalej walczyć, konieczne są kolejne testy i badania na które nie mamy środków. Pomóżcie nam…pomóżcie Drakarisowi!