Witajcie

Pisząc do was te słowa mam 30 lat i chyba najrzadszych nowotwór jaki mógł się przytrafić, mięsak tkanek miękkich, mięsak maziówkowy. Tak wredny, że znęcał się nade mną przez 3 lata, żeby ujawnić swoje oblicze w 2020 roku. Skarżyłam się na ból w podudziu, jednak wszyscy lekarze bagatelizowali go zwracając się ku wadom postawy czy problemom układu krwionośnego, przebrnęłam przez ortopedów aż po neurologa. W końcu kiedy udało się zdiagnozować moje schorzenie, nowotwór zdążył już uszkodzić prawie wszystkie mięśnie w nodze łącznie z kością. Na pierwszych konsultacjach w Centrum Onkologicznym w Warszawie usłyszałam, że będą już tylko walczyć o moje życie, noga jest nie do uratowania. Na złych wieściach się nie skończyło, w toku badań okazało się, że mam pojedynczy przerzut do płuca, na szczęście operacyjny. Załamana podjęłam chemioterapię, No i jestem po dwóch kursach chemii i po operacji amputacji. Rana nie boli tak jak te przeklęte bóle fantomowe. Jeszcze mnóstwo drogi przede mną, kolejne kursy chemii i widmo wycięcia guza z płuca. Nie poddaje się i wiem, że poradzę sobie z tym co mnie czeka bo jestem silna i wspierają mnie najbliżsi, nie koniecznie poradzę sobie jednak z zakupem protezy. Jestem młodą osobą do niedawna aktywną zawodowo i nie dopuszczam myśli, że nie powrócę do stanu fizycznego choćby zbliżonego do tego sprzed amputacji. By to osiągnąć proszę was o pomoc w zbiórce finansów na zakup możliwie jak najbardziej zaawansowanej protezy.

pozdrawiam was czule;

Wiola