Zwracam się z prośbą do wszystkich ludzi o dobrych sercach, bo wiem, że właśnie tacy tu są.

Mój tato, STRAŻAK. Mój bohater, URATOWAŁ NIE JEDNO ŻYCIE.

Dla mnie tacy ludzie są właśnie niesamowici, poświęcają własne, zdrowie i życie dla innych. Robią to w taki sposób jakby to ich życie od tego zależało, a ratują przecież całkowicie obcych ludzi, to może być Twój brat, siostra, mama, tata, syn, córka, ktoś Tobie najbliższy. Oni to robią z pełnym zaangażowaniem i z całych swoich serc. Cichy bohater, który nie prosi o uznanie, robi to, co do niego należy.

Zapalony sportowiec, brał udział w wielu zawodach. Jedno ze zdjęć zamieszczam poniżej.

Chory na STWARNIENIE ROZSIANE od kilkunastu lat (jego aktualne zdjęcie również zamieściłam). Nogi coraz bardziej odmawiają mu posłuszeństwa. Kiedyś potrafił przebiec wiele kilometrów, zagrał wiele meczy piłki nożnej, brał udział w praktycznie każdych zawodach strażackich.

DZIŚ porusza się o kulach. Nie jest w stanie chodzić samodzielnie.

Dusza fightera i sportowca zostaje coraz bardziej uwięziona w chorym ciele.

Rencista I grupy inwalidzkiej, walczy każdego dnia o swoją sprawność.

Jako córka nie mogę na to pozwolić.

Tata zawsze mi mówił: nie słowa, a czyny świadczą o człowieku.

Dlatego jedyne co mi przyszło do głowy to prosić ludzi takich jak Ty o pomoc dla niego.

Liczy się każda złotówka, dzięki Wam uda nam się zakupić wózek aktywny, dzięki któremu tata będzie mógł się samodzielnie poruszać na dłuższe dystanse niż kilkadziesiąt metrów. Wspomniał mi też raz, że chciałby ukończyć maraton. Choć ma waleczną duszę, z jego nogami nie jest to możliwe.

Dzięki wózkowi uda się to zrealizować. Wierzę, że jest to możliwe.

Zbieramy na taki wózek aktywny sportowy.

Dziękuję każdemu z Was za pomoc zarówno w swoim imieniu, jak również w imieniu mojego taty.

Dobro wraca, wierzę w to. On zrobił wiele dobrego, teraz potrzebuje sam pomocy.