małe marzenie - kursy tworzenia świec sojowych
małe marzenie - kursy tworzenia świec sojowych
Our users created 1 232 129 fundraisers and raised 1 366 207 903 zł
What will you fundraise for today?
Description
Wiecie co... tak mnie naszło przy piątku.
Że zewsząd słyszymy, a przynajmniej ja słyszę, żeby zadbać o siebie, odpocząć, wyczyścić głowę... Niby proste. Ale jak to zrobić, kiedy rzeczywistość skrzypi jak stara furtka do magicznego ogrodu…
Pozornie wszystko się jakoś toczy. Powolutku, ślimaczym kroczkiem, przez mniejsze czy większe kłody, ale konsekwentnie do celu. Ogrom pracy we mnie i poza mną, drugie tyle przede mną, w domu dwójka nastolatków powoli układających sobie rzeczywistość, dwie szylkrety układające się jedynie na kolanach. I klawiaturze laptopa.
Praca - ech. Bywało lepiej. I będzie, tu też czuję wiosnę.
Póki co troska głównie o innych, o dom, młodych, przelew do Zusu, apele do samochodu, żeby jeszcze pojeździł… Siebie ciągle gdzieś na dalszy plan odpycham mimowolnie.
I na ten cały życiowy mozół, nagle, bez zapowiedzi, pojawiła mi się zajawka. Pochłaniająca doszczętnie, kradnąca ukradkiem każdą wolną chwilę, powracająca w snach z nowymi pomysłami.
Ci, co mnie dłużej znają, wiedzą pewnie, że jak już mi się taka pojawi, to wchodzę w nią na całego.
Pokochałam góry - zostałam przewodnikiem.
Pokochałam noszenie dzieci w chustach - zostałam doradcą chustowym.
Pokochałam szydełko - eee... tu spektakularnych sukcesów nie było, ale radość tworzenia wątpliwej estetyki dzieł - przeogromna.
Były, są, jeszcze pomniejsze - kwiaty, kawa, pieczenie chleba... Każda cieszy i coś zostawia w sercu.
No i one. Świeczki. Stały się nagle, wypełniły wszystkie przestrzenie w domu, które się jeszcze dały wypełnić. Cieszą zapachami, kolorami, szkłem wyszperanym na pchlim targu.
Wkurzają, kiedy coś nie wychodzi, tafla nierówna, basen nie taki, knot źle zaimpregnowany... im dalej w to wchodzę, tym bardziej wiem, że nie umiem.
Przede wszystkim jednak zniewalają zapachy. Otulają, ożywiają lub wyciszają, kuszą kwiatowymi nutami, lub, jak czekoladowe, powodują ślinotok. Nie da się przejść obojętnie…
Ba. Nawet są jakieś delikatne przesłanki, że być może, prawdopodobnie, w jakiejś przyszłości, może uda się ich kilka sprzedać.
Tak więc od niedawna czyszczę głowę, dbam o swoje wolne chwile, topiąc wosk, ważąc i odmierzając, z termometrem w ręku i wagą jubilerską obok, myjąc, szorując, skrobiąc zastygnięte krople ze stołu, analizując, marząc…
I tak krążę dookoła, ale chyba nadszedł ten moment, kiedy wypadałoby dojść do sedna. To niełatwe dla mnie, bo genetycznie jestem stworzona do pomagania, ale nigdy w drugą stronę. Więc cały czas mam dylemat, czy wypada. Jest milion innych zbiórek, sama zbieram 1,5% dla młodego, zbieramy na wojnę, chore dzieci i inne, o wiele ważniejsze rzeczy.
Ale gdzieś w głębi serca sobie myślę - może się uda. Może mnie nie pogonicie. A jeśli tak, to chociaż na pw proszę, będzie mi łatwiej.
No więc….
Marzą mi się dwa kursy. Jeden to tworzenie świec, najbardziej chyba doceniany z mnogości dostępnych, na www.candleacademy.pl, i drugi - podstawy dokumentacji na www.ros-art.pl. Bo, żeby to robić legalnie, trzeba się nieźle obandażować papierami...
Obydwa w wersji podstawowej, bez ekstra bonusów, bo potrzebuję wiedzy, z resztą sobie poradzę.
To niby nie majątek. Ale nie mam teraz tego komfortu, żeby wydać taką kasę na siebie, a nie np. na potomstwo, czy opłacenie biura L
A pragnienie ogromne…
Gdybyście więc się odważyli poprzeć ten dziki projekt, odwdzięczę się w naturze - heh, oczywiście świeczkami
Zdjęcia moje i Magdy, Matki chrzestnej tego pomysłu i osiedlowego ambasadora mojej twórczości
Dzięki.
Za przeczytanie.
O więcej się nie ośmielam J
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Dominika, obserwuję, podziwiam i trzymam kciuki. Może kiedyś stworzysz warsztaty dla takich laików jak ja :).
kimkolwiek jesteś - dzięki!!!!