Kiedy myślę, że widziałam już wszystko co najgorsze, że nie może być bardziej zabiedzone, zaniedbane upokorzone przez człowieka zwierzę, że po kilku latach w fundacji nic mnie już nie zaskoczy.. pojawia się ON Wypatrzony w rowie, być może w ostatniej chwili, skurczony, zapchlony, zaropiały, trawiony gorączką, bez sił i nadziei, bezimienny. ..i tylko ta rezygnacja w oczach, która sprawia, że serce pęka po raz kolejny.

Nie potrafi ustać na łapkach, jest w stanie kacheksji, oczy i uszy zaklejone ropą, stare rany na pyszczku, ubytki sierści, skrajne wycieńczenie, ubytki zębów, wysoka gorączką.Gdyby był suczką nazwalibyśmy go Hope, bo została mu już tylko nadzieja.. Dostal imię Forto, co w języku esperanto znaczy Siła, bo dziś potrzebuje jej bardzo wiele.

Bardzo dziękujemy Pani, która go wypatrzyła w rowie w okolicach ulicy Polnej w dzielnicy Gosławice... Tak nie bądźcie zdziwieni, pies nie błąkał się po bezdrożach, w leśnej głuszy, to dzielnica Opola.. Czy nikt go wcześniej nie widział?

Ten stan to nie jest wynik kilkudniowego zaniedbania. Jego gehenna musiała trwać tygodniami, miesiącami, a może latami. Na szczęście znalazła się osoba, która nie przeszła obojetnie i natychmiast zawiozła psa do weterynarza.

W lecznicy Na Wiejskiej, jest w najlepszych rękach. Obecnie trwa szczegółowa diagnostyka i walka o poprawę jego stanu. Dostaje kroplówki wzmacniające i leki. A nam pozostaje mieć nadzieję i czekać.

Jak zawsze prosimy was o wsparcie najmniejszym nawet grosikiem leczenia Forta. 

Wierzę, że razem uda nam się postawić go na łapkach. ❤️