Nazywam się Nicola mam 18 lat, mam siostrę Wiktorię która ma 15 lat - rok temu nagle zmarła nasza mama. Straciłyśmy w jednej chwili cały nasz świat. Z ojcem nie utrzymujemy kontaktu - nie interesuje się nami od lat. Mieszkamy w Zabrzu.

Od tamtej pory wciąż borykamy się z przeciwnościami losu.

Naszą rodziną zastępczą miała zostać nasz brat przyrodni - niestety nie udało się los chciał inaczej.

Jesteśmy same na świecie - nasza mama wychowywała się w Domu Dziecka.

Przez kilka miesięcy mieszkałyśmy same bez pieniędzy - bałyśmy się, że nas zamkną w domu dziecka.

Pomagają nam dobrzy ludzie - przyrodnia ciocia stara się aby zostać nasza rodziną zastępczą.

Sądy działają opieszale - nie mamy ustanowionej rodziny zastępczej a my wciąż jesteśmy bez pieniędzy.

W wakacje pracowałam ciężko na magazynach - aby mieć pieniądze na wyprawki do szkoły dla mnie i dla siostry.

Nasza suczka Sarunia podczas mojej nieobecności zaszła w ciąże. Byłam z nią u weterynarza, bo zaniepokoił mnie jej stan zdrowia. Okazało się, że jest ciężarna - ma duże szczeniaki i swoje lata.

Lekarz twierdzi, że nie urodzi sama swoimi siłami - może zdechną wraz ze szczeniakami.

Operacja cesarskiego cięcia to koszt 800 zł, plus opatrunki kroplówki i antybiotyki.

Bardzo chce uratować naszą sunię - jest mi strasznie niezręcznie prosić o pomoc ale jesteśmy pod ścianą. Proszę ludzi o dobrych sercach o pomoc. Każda wpłata to dla mnie ogromne wsparcie.

Każdą złotówkę przyjmę z ogromną wdzięcznością.

Dziękuję za wsparcie.

Nicola, Wiktoria i sunia Sarunia