id: w46xw4

Leczenie abulia kacheksja OCD Depresja borderline Fobie, leki

Leczenie abulia kacheksja OCD Depresja borderline Fobie, leki

Our users created 1 216 099 fundraisers and raised 1 317 984 574 zł

What will you fundraise for today?

Description

Witam, od czego by tu zacząć? Od tego ze zbieram pieniążki na kontynuowanie terapii niezbędnej do normalnego funkcjonowania, na leki utrzymujące moja psychikę w normie, na mamę która jest dla mnie wszystkim i zasługuje na powrót do zdrowia. Nie może zacznę od początku. Ciężko będzie od początku a raczej jeszcze ciężej nie pominąć istotnych elementów, historia jest zdecydowanie za długa.. no cóż mam 18 lat na chwile obecna zmagam się z zaburzeniami osobowości, nerwica depresje chad ... trochę tego jest, z biegiem lat uzbierała się spora kolekcja jednak nigdy w dzieciństwie czy tez późniejszych latach nie odważyłam się na pomoc paychologow terapeutów ... do czasów początków technikum, wtedy po raz pierwszy przez „zaburzenie” odżywiania *mialam ogromny problem z dostarczaniem płynów do organizmu, zdarzały się dni w których pragnienia nie odczuwałam do 4dni, nie robiłam tego specjalnie po prostu jeśli nie czułam pragnienia zapominałam o tym* pod pretekstem pomocy w mojej depresji i chad mama wysłała mnie do terapeuty... * Niestety to mnie tylko zraziło ... i już więcej moja noga nie stanęła przed chociażby drzwiami jakiegoś psychologa psychiatry czy terapeuty ... dni mijały a problemy rosły, z dnia na dzień było coraz gorzej coraz więcej myśli zdarzeń ... bałam się wszystkiego... wpadłam w „koleinę” tak z czasem zaczęłam nazywać ta chorobę zamknęła mnie w kołowrotku każdy dzień wygladał tak samo, przechodząc obok lustra widziałam maszynę która została zaprogramowana do konkretnego toku działania...i wtedy zaczął się chyba najbardziej pamiętny miesiąc... pamietam ze wtedy ilość płynów które dostarczyłam był tak niski ze organizm miał problem z utrzymaniem w dobrym stanie chociażby mięśni ... idąc do szkoły zostałam zepchnięta z chodnika przez jakiegoś mężczyznę, solidnie, miałam wręcz wyrwany kawałek mięsa z kolana.. nie czułam bólu zobaczyłam to dopiero w domu. Mijały dni a rana się nie goiła ... opowiedziałam o tym mamie, jedyna osoba dla której chyba wtedy żyłam i zyje nadal. Była zawsze przewrażliwiona na moim punkcie ale miałyśmy tylko siebie.. zawsze mnie bolało gdy ktoś oskarżał ja o M O J Ą chorobę, to nie jej wina to moja choroba. Dni mijały z relacjami miedzy mną a mama było ciężko przez mój stan martwiła się coraz bardziej... ten sam miesiąc... wyszłam do sklepu... mama zawsze na mnie dmuchała i huchała od dziecka by nic mi się nie stało.. i chyba ten miesiąc był faktycznie przełomem ten rok... po raz pierwszy miałam wypadek po raz pierwszy byłam w karetce. Potrąciło mnie auto na pasach .. odczułam to jako odskocznie od rutyny nie wiem czy nic nie czułam przez adrenalinę czy to po prostu było leciutkie popchnięcie bo zebrałam się od razu, jednak kierowca wolał zorganizować pogotowie na wszelki wypadek. Mama po przyjeździe panikowała jeszcze bardziej ... to był jej zapalnik .. ja nim byłam miałyśmy tylko siebie... dbała o mnie całe życie by nic mi się nie stało a ja tak hucznie zaczynam wchodzić w dorosłe życie. Postanowiła wykorzystać ta sytuacje namawiając mnie na szpital. Nie zgodziłam się. Po powrocie do domu atmosfera od tego czasu była jeszcze bardziej napięta a mama coraz bardziej popadała w depresje i nie moc co przy jej chorym sercu skracalo i nadal skraca lata życia. Tego dnia tez zobaczyłam kolano, nie czułam go przy upadku ale znów było w złym stanie z czasem przestało się goić i zaczął się u mnie problem z chodzeniem. Mama zabrała mnie do prywatnego lekarza. Zapłaciła. Nie widział problemu. Dał mi orteze, maści i powiedział ze trzeba czasu. Mama była bezradna, z dnia na dzień widziała jak pochłania mnie rutyna depresja do tego doszedł jeszcze problem z kolanem a ja jej w tym nie pomagałam. Pograzylam swoją choroba chorobę mojej mamy... czysty egoizm. Pod koniec miesiąca ... pamiętny dzień matki... miałyśmy jak co miesiąc jechać na badania, niestety tym razem na fundusz państwowy, wiec by się ze mną nie trudzić oddali mnie do szpitala... i tu zaczęła się prawdziwa droga z piekła ... opisanie tych wydarzeń byłoby zbyt długie ... chce wiec nawiązać do teraz ... hospitalizacja trwała pół roku, trzy szpitale z czego dwa pogorszyły mój stan psychiczny ze leczenie zajmie długie lata... Po wyjściu szereg nietrafionych psychiatrów psychologów terapeutów ... Wszystko tylko podsyciło uraz psychiczny .. zarówno mój jak i mojej mamy.. stad założenie zbiórki .. szpitale choroba nietrafieniem terapeuci zniszczyły nie tylko mnie ale i mamę nasze relacje bardzo łatwo niszczy temat choroby a jej życie toczy się tylko wokół problemów finansowych i mojego stanu.. „będę zdrowa jak ty będziesz, pójdę do psychologa jak wyzdrowiejesz” chciałabym bardzo jednak wiem ze tez zasługuje na pomoc... pieniądze ze zbiórki chce przeznaczyć nie tylko na swoją terapie i leki ale także na mamę, ona bardziej na ta chwile potrzebuje pomocy nie chce jej zostawić i nie chce by ona zostawiła mnie. Chce jej pomoc tak jak ona pomogła i pomaga mi. Chce mieć pewność ze będzie miała za co wykupić leki na serce, ze z czasem pójdzie do psychologa ze z czasem zaczniemy żyć od nowa bez kłótni o stan zdrowia i przepłakanych nocy. Choroba zabrała zbyt wiele, relacje, przyjaciół, godność,zaufanie, pasje.. chce odzyskać życie przestać być nieczuła zaprogramowana maszyna zamknięta w kołowrotku ... A co najważniejsze chce wyjść z tego by wiedzieć jak uratować przed tym innych, nikt na to nie zasłużył

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
Find out more

Moneyboxes

Nobody created moneybox for this fundraiser yet. Your moneybox may be the first!

Donations 160

preloader

Comments 12

 
2500 characters